Klęska w pierwszym secie
Pierwszy, przyzwoity gem serwisowy Świątek nie zwiastował późniejszych kłopotów. Owszem, od pierwszej akcji można było odnieść wrażenie, że to przeciwniczka ma większe zapędy ofensywne, nasza tenisistka nieźle jednak serwowała, utrudniając zadanie rywalce.
Wszystkie pozostałe gemy pierwszej partii padły już łupem Amerykanki. To Gauff bywała aktywniejsza, częściej zmieniała kierunki zagrania i zaskakiwała mocnymi serwisami. To także ona popełniała mniej błędów - Iga przy dłuższej wymianie gubiła się, próbowała jak najszybciej zakończyć rywalizację, co skutkowało tym, że zagrywała daleko poza linię boczną lub końcową. Oczywiście zdarzały się też dobre akcje w wykonaniu Polki, było ich jednak zdecydowanie za mało.
Katastrofa w drugiej partii
Wynik pierwszej części gry był niemal tak zły, jak dzień wcześniej w potyczce z Madison Keys. W ćwierćfinale raszynianka przegrała do zera, tym razem zapisała na swoim koncie jeden gem. W środę Iga potrafiła odwrócić losy meczu, tym razem jednak zadanie okazało się ponad jej siły.
Gauff po krótkiej przerwie, w przeciwieństwie do swojej rodaczki, nie zgubiła rytmu i wciąż grała bardzo pewnie, z kolei zagrania Świątek były coraz bardziej nerwowe, brakowało odpowiedniego ustawienia się do piłki, pracy nóg - to wszystko powodowało, że uderzenia Polki były niedokładne i lądowały poza kortem. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej można było odnieść wrażenie, że była liderka rankingu jest mocno zniechęcona i chciałaby, aby wszystko skończyło się jak najszybciej. Nic więc dziwnego, że także druga partia zakończyła się łatwym zwycięstwem Coco (jedyny stracony gem miał miejsce przy stanie 5:0).
Porażka Igi oznacza, że z jej rankingowego konta ubędzie aż 610 punktów, a jeśli Amerykanka w sobotę zdobędzie tytuł, nasza najlepsza tenisistka osunie się w klasyfikacji na trzecią pozycję.
Kolejnym turniejem, w którym udział weźmie Świątek, będzie tysięcznik w Rzymie, który rozpocznie się już za kilka dni.