Jaki był cel Pana wizyty w Warszawie?
Przyjechałem z zespołem do Polski by rozmawiać o systemie obrony rakietowej, jaki będzie rozmieszczony w bazie Redzikowo. Przeszliśmy do fazy realizacji umów, bo diabeł przecież tkwi w szczegółach, dotyczących tej bazy. Mówiliśmy o kwestiach podatkowych, o kwestiach prawnych, gruntowych i ekologicznych, związanych z pobytem wojsk amerykańskich na terenach bazy w Redzikowie. W Warszawie podpisaliśmy siedem porozumień, zostało jeszcze do podpisania sześć czy siedem porozumień lub memorandów. Doszliśmy do porozumienia ze stroną Polską, jak będzie zarządzana baza. Inwestycja zacznie funkcjonować na wiosnę w 2016 r., do tej pory będą trwać przygotowania. To były bardzo owocne rozmowy i spotkania z polskimi przyjaciółmi. Do października 2015 r. chcemy podpisać ostatnią porcję dokumentów. W rozmowach brali udział przedstawiciele polskiego MON delegowani przez szefa ministerstwa oraz przedstawiciele innych ministerstw.
Misja w Warszawie udała się w stu procentach?
Tak, jestem bardzo zadowolony, zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Miło było widzieć przedstawicieli polskich ministerstw ciężko pracujących nad wspólnymi projektami. Wszystko idzie zgodnie z planem, z czego się cieszę. Oczywiście mamy świadomość złożoności wielu kwestii prawnych. Nad tymi bardziej skomplikowanymi wciąż pracujemy.
Porozmawiajmy o konflikcie we wschodniej Europie. Jest pan zadowolony z efektów sankcji nałożonych na Rosję? Przyniosły pożądany efekt?
Mam nadzieję, że sankcje są właściwą odpowiedzią na agresję Rosji na należące do Ukrainy tereny, myślę o Krymie oraz wschodniej Ukrainie. Musimy zrozumieć, że sankcje nie są idealnym narzędziem ponieważ nie dają efektów z dnia na dzień. To proces długotrwały, a przykłady skutecznych sankcji, choć długotrwałych, znamy z historii. Choćby te zastosowane wobec Iranu, a które wcześniej dały efekt w Serbii w czasie wojny bałkańskiej. Tamte sankcje doprowadziły rządy tych krajów do stołu negocjacyjnego. Obecnie sankcje wobec Rosji zaczęły przynosić skutki, choćby w przypadku rosyjskiej ekonomii – nie mam co do tego żadnych wątpliwości – przykładem jest choćby mocny spadek cen ropy, co mocno wpłynęło na osłabienie rosyjskiej gospodarki. Ważniejsze jest co innego, to wiadomość dla prezydenta Putina, że USA i nasi sojusznicy w Europie odrzucamy całkowicie agresywną politykę Rosji wobec Ukrainy. Chcę mocno to podkreślić.
Uważam, że sankcje przyniosły pierwsze efekty. Tak, zdecydowanie sankcje przyniosły efekt, także te polityczne zaczęły działać. Jeśli nie zmieni się podejście Putina, tym bardziej będą boleć.
Widzi pan jakieś sygnały ze strony Rosji, jakąś gotowość do ustępstw?
Dotychczasowe porozumienia z lutego 2015 r. z Mińska ustalające m.in. zawieszenie broni nie są przestrzegane przez Rosję i rosyjskich separatystów. Rosjanie kontynuują akcje na wschodzie Ukrainy, lokują tam swój ciężki sprzęt specjalistyczny, również do łączności, a także szkolą tzw. separatystów. Jesteśmy rozczarowani postawą Rosji, nie widzimy z ich strony żadnego zmiękczenia stanowiska, nie mamy po tamtej stronie w tym momencie partnera do rozmów. Porozumienia z Mińska miały przynieść spokój na Ukrainie, mam na myśli wycofanie ciężkiego sprzętu z terenów walk, ale wysłannicy OBWE wciąż informują o ciągłych niepokojach na zajętych terenach.
Co powinniśmy jeszcze zrobić, by uczynić Ukrainę bardziej bezpieczną?
Brak jest oznak na wprowadzanie w życie porozumień z Mińska. Nie zostały wycofane oddziały z ciężkim sprzętem. Ukraińcy poczuliby się bezpieczniejsi, gdyby tego sprzętu nie używano przeciwko nim, by nie było w sprzętu w ich bezpośrednim otoczeniu. Cały czas, co wiemy, we wschodniej Ukrainie stacjonują oddziały bojowe, serwis oraz doradcy rosyjscy. Nie widać oznak relokacji wojska.
Doniesienia płynące choćby z Krymu są niepokojące.
Rosja zajęła Krym łamiąc wszelkie ustalenia, z pogwałceniem prawa międzynarodowego. Krym i pozostałe tereny należały do Ukrainy od 50-60 lat. Rosjanie złamali przy okazji ustalenia z Budapesztu z 1994 r. Pamiętajmy, że Rosja i Ukraina podpisały na Węgrzech porozumienie na mocy którego Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, oraz powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko jej niepodległości i integralności terytorialnej, a Ukraina zobowiązała się do przekazania strategicznej broni nuklearnej Rosji i przystąpienia do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Jakie powinniśmy wysyłać sygnały do Rosji, by hamować jej zapędy?
Rosja musi wiedzieć, że kraje bałtyckie i Polska będą bronione przez NATO i to pakt jest gwarantem bezpieczeństwa tych krajów oraz integralności ich ziem, a także bezpieczeństwa obywateli Litwy, Łotwy, Estonii i Polski czy Bułgarii i Rumunii. Będziemy bronić tych krajów, gdyby zaszła taka konieczność. Stany Zjednoczone oraz nasi sojusznicy – jesteśmy zjednoczeni i Rosja musi sobie zdawać z tego sprawę.
Ukraina powinna wstąpić do NATO?
Nie sądzę, by było to zagadnienie na najbliższy czas. I z pewnością upłynie długi czas, byśmy mogli porozmawiać o takiej perspektywie.
Czyli jest możliwe, że Ukraina stanie się kiedyś częścią Paktu Północnoatlantyckiego?
Teoretycznie tak.
Wrócę jeszcze do pana rozmów w Polsce. Dużo jest jeszcze do zrobienia?
W Polsce omawialiśmy także kwestie, które należy dokończyć. Najważniejsza jest dobra wola obu stron, wtedy wszystko idzie sprawnie. W negocjacjach jest tak, że jeśli jedna strona zmieni jakieś zapisy czy postanowienia, druga musi się z nimi zapoznać i zaakceptować. To trochę trwa. Nie możemy omijać prawa obowiązującego w Polsce. Ważne, że jest dobra wola z naszej i polskiej strony. Mamy nadzieję, że prace w Redzikowie rozpoczną się przed szczytem NATO w Warszawie, który odbędzie się latem przyszłego roku. Podobna baza zacznie działać w Rumunii. Mamy nadzieję, że system uruchamiany tam zacznie funkcjonować pod koniec roku.
Unia Europejska mówi: nie będziemy wspierać militarnie Ukrainy. Jak pan to oceni?
Ma Pan zapewne na myśli poszczególne kraje. Trwa debata. Nikt oczywiście nie chce dodatkowych walk na Ukrainie. Widzimy, jak Ukraina nie jest w stanie skutecznie się bronić, dlatego będziemy ich wspierać. Na tę chwilę ukraińska armia nie jest w stanie samodzielnie bronić się przed zagrożeniem ze strony Rosji. Kongres USA przeznaczył pieniądze na niemilitarne wsparcie Ukrainy, to kwota 200 milionów dolarów. Trwa szkolenie ukraińskiej gwardii narodowej. W tej chwili w zachodniej Ukrainie przebywa trzystu żołnierzy USA, także w pobliżu granicy z Polską. Chcemy, by Ukraina była w stanie kontrolować swoje granice. Szkolenie Ukraińców potrwa do lata i będzie polegać na wymianie grup oraz na stopniowaniu trudności. To bardzo dobra szkoła i wartościowe szkolenia.
Kto płaci za te szkolenia? Ile to kosztuje?
Stany Zjednoczone płacą za wszystkie szkolenia, bo przecież szkolącymi są wojskowi amerykańscy, choć odbywa się to na terenie Ukrainy. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to kosztuje, bo to jest część budżetu przeznaczonego na pomoc dla Ukrainy. Z pewnością koszty, tak obecne, jak przyszłe, są zagwarantowane przez Kongres USA. Trudno także określić, ile to jeszcze będzie kosztować. Uważamy, że to jest dobra odpowiedź na zagrożenie rosyjskie.
Dodam też, że żołnierze USA, Polski, krajów bałtyckich razem pracują w ramach programu Atlantic Resolve Operation. To dobry program to ochrony naszych sojuszników w świetle interwencji rosyjskiej na Ukrainie. Na to też wyasygnowaliśmy pieniądze. W programie tym uczestniczą nie tylko żołnierze Stanów Zjednoczonych, ale także mundurowi z Polski, państw bałtyckich, wszyscy pracujemy wspólnie, wspierani przez samoloty bojowe. To także odpowiedni przekaz dla Rosji.
Możemy zatem spać spokojnie?
Tak. Osobnym tematem, z którym musimy się zmierzyć jest to, że Rosjanie mają za sobą ogromną propagandę, którą wykorzystują do rozpowszechniania fałszywych informacji w krajach europejskich, choćby telewizja RT, która jest dostępna w wielu krajach, również w Polsce a także w USA. To z tych mediów płynie przekaz napisany na Kremlu, zresztą bardzo duże pieniądze na to idą, by fałszować fakty co do prawdziwego zaangażowania Rosji w konflikt na Ukrainie. Mamy wiele przykładów na to, jakie fałszywe informacje trafiają do wielu odbiorców w Europie.
Mogliśmy uniknąć kryzysu?
Trudno teraz to powiedzieć. Jak spojrzymy na to z pewnej perspektywy, to zobaczymy pewien proces. Kiedy Ukraina zdecydowała się na zbliżenie z Europą, podpisując umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, co Ukraińcy mocno popierali, a prezydent Janukowycz się z tego wycofał, co spowodowało kryzys. Proces demokratyzacji tego kraju trwa od 20- 25- lat. Przez ten czas Ukraina coraz bardziej kierowała się w stronę Zachodu, co z drugiej strony spowodowało reakcję Rosji, która nie może się pogodzić z prozachodnim kursem obecnych władz w Kijowie.
NATO od czasu szczytu w Newport w 2014 r. uczyniło wiele kroków, by przygotować się na podobne kryzysy jak ten obecny. Powstają oddziały, które będą mogły odpowiedzieć na zagrożenie w krótkim czasie, zdecydowanie szybciej, niż się to zakładało dotychczas. Takie oddziały specjalne tzw. NATO Response Forces osiągną wstępną gotowość w przyszłym roku, a pełną w 2017 roku. Na szczycie NATO w Warszawie w przyszłym roku podsumujemy nasz plan. Przypomnę, że powstaje też wielonarodowe dowództwo szpicy NATO w Polsce w Szczecinie, a także kolejne w Rumunii. Oczywiście USA wniosą znaczący wkład w te oddziały.
Polska walczy z powodzią. Premier zapowiada pomoc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?