"W naszych badaniach nie znaleźliśmy dotąd żadnych wiarygodnych dowodów na działalność pozaziemską, czy pozaziemską technologię i obiekty, które przeczą znanym prawom fizyki"
- powiedział dr Kirkpatrick w środę 19 kwietnia.
Zespół doktora odnotował 650 przypadków, które objął priorytetem, gdyż wydawały się ciekawe i anormalne. Zaledwie kilka z nich posiadało jakiekolwiek zdolności techniczne.
Okazało się, że badacze nie mają do czynienia z technologią z kosmosu, a może ona pochodzić z Rosji lub z Chińskiej Republiki Ludowej. Eksperci nie posiadają na to żadnych dowodów, lecz występują ku temu "niepokojące przesłanki". Główne podejrzenie pada na Chiny.
"Przeciwnik nie czeka. Robi postępy i robi to szybko. Są mniej ostrożni wobec ryzyka postępów technologicznych niż my. Są bardziej skłonni do próbowania nowości i sprawdzania, czy działają" - tłumaczył przedstawiciel Pentagonu.
Jak wyglądały urządzenia "z kosmosu"? Jeden obiekt to samolot
Zespół Kirkpatricka zaprezentował tabelę. Wynika z niej, że obiekty są okrągłe, mierzą 1-4 metrów, są białe lub srebrne i podróżowały z prędkością do 2 machów. Urządzenia te nie posiadały napędu.
Zespół oceniający stwierdził, że owe maszyny to balony meteorologiczne. Na badania czeka jeszcze zdecydowana większość z tych obiektów. Według Kirkpatricka, były najczęściej obserwowane u wybrzeży Kalifornii, a także nad Białorusią i Polską. Wskazano, że ich obecność wynika z tego, że w pobliżu stacjonują Amerykanie.
Na komisji zaprezentowano także dwa filmy z dronów. Jeden przedstawiał "srebrną kulę". To zjawisko nie zostało jeszcze wyjaśnione. Drugim jest obiekt zarejestrowany na Bliskim Wschodzie. Po badaniach okazało się, że przypominający latający spodek obiekt, to samolot linii komercyjnych.

aj
Źródło: