Andrzej Grabowski jeździ audi i nie jada kaszanki w restauracji

Paweł Gzyl
W ostatnich miesiącach Andrzej Grabowski schudł aż 30 kilo. Udało mu się to dzięki operacji żołądka. W efekcie aktorowi jest łatwiej poruszać się, mimo że ma dwa sztuczne biodra.
W ostatnich miesiącach Andrzej Grabowski schudł aż 30 kilo. Udało mu się to dzięki operacji żołądka. W efekcie aktorowi jest łatwiej poruszać się, mimo że ma dwa sztuczne biodra. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Tak mu się spodobało studenckie życie starszego brata, że sam postanowił pójść w jego ślady. Mimo wielu ciekawych ról w teatrze, sławę przyniósł mu telewizyjny serial. Dla wszystkich Polaków do dziś jest Ferdkiem ze „Świata według Kiepskich”.

Choć ma na swym koncie wiele charakterystycznych ról w kinie czy w teatrze, wszyscy kojarzą go przede wszystkim z postacią Ferdynanda Kiepskiego z popularnego sitcomu. Niedawno pojawiła się informacja, która ucieszyła wszystkich wielbicieli serialu. We Wrocławiu rozpoczęły się zdjęcia do jego nowych odcinków, które zobaczymy tej jesieni.

- Na początku, przyznaję, nie znosiłem tego serialu i samej postaci. Kiedy jechałem na plan, czułem się źle. Ale to się zmieniło. Kiedy dziś patrzę na nowe odcinki, to w porównaniu ze starymi jest to niebo a ziemia. Są o wiele lepsze, mają znacznie więcej mówiące scenariusze. Co tu dużo gadać, kręcimy to już dziewiętnasty rok i kwalifikujemy się do „Księgi rekordów Guinnessa” w kategorii sitcom - mówi aktor w Onecie.

* * *

Andrzej Grabowski przyszedł na świat w podkrakowskiej Alwernii. Jego ojciec pracował jako kierownik zaopatrzenia w tamtejszych zakładach chemicznych. Gdy w domu zabrakło pieniędzy, zdecydował się na dodatkowy zarobek - statystował w teatrze, grając popularną postać sołtysa Kierdziołka z radiowego „Podwieczorka przy mikrofonie”. Syn nie był dumny z ojca, który paradował po scenie (a nawet po zejściu z niej) w zabawnym kapelusiku z piórkiem - i jak sam przyznał wiele lat później, wstydził się ojca. Mimo to rodzic zasiał w nim i jego bracie Mikołaju podświadome zainteresowanie teatrem.

Mały Andrzej poszedł do szkoły wcześniej - jako sześciolatek. Uczył się średnio - a najgorzej szło mu z przedmiotów ścisłych: matematyki, fizyki i chemii. Po lekcjach chłopak biegał do miejscowego kościoła, gdzie był ministrantem. Tak mu się tam podobało, że początkowo myślał, żeby zostać księdzem. Wszystko zmieniło się, kiedy zdał do liceum i jako nastolatek zaczął odwiedzać starszego brata Mikołaja w krakowskiej szkole aktorskiej.

Pewnego lata szesnastoletni Andrzej pojechał na Mazury, gdzie jego brat właśnie był na obozie studenckim. Żakowską brać odwiedził tam Jan Nowicki, wówczas już wzięty aktor. Jego opowieści o zawodzie tak zaciekawiły Andrzeja, że choć starsi koledzy i koleżanki dawno już poszli spać, on jako jedyny słuchał go aż do rana. „On będzie aktorem” - zawyrokował Nowicki.

- Mój brat Mikołaj studiował w szkole teatralnej. Czasem do niego jeździłem, na wagary na przykład. Bardzo mi się tam podobało - fajne chłopaki były, dziewczyny jakie ładne, w akademiku „życie jak w Madrycie”. Pomyślałem, że może warto się tam dostać. Nie ma matematyki, chemii, fizyki nie ma. A co to za przedmiot „impostacja głosu”? Co za problem wiersz powiedzieć? Żaden. No i się dostałem - mówi w Onecie.

* * *

Młody Andrzej nie żałował podjętej decyzji. Szybko stał się jednym z najbardziej znanych studentów wśród krakowskiej bohemy. Uwielbiał imprezować, podrywać dziewczyny, słuchać jazzu i chodzić po krakowskich klubach. Tak mu się podobało to „słodkie życie”, że zaniedbał naukę. W efekcie na trzecim roku dostał dwóję od Jerzego Jarockiego - i musiał powtarzać dwa semestry. To było dla niego jak zimny prysznic: zawziął się i skończył studia bez problemu.

- Po studiach trafiłem do Teatru Słowackiego w Krakowie z Jurkiem Kryszakiem. Wiadomo było, że albo on zacznie grać, albo ja. Mieliśmy wtedy bardzo podobne warunki. No i on zaczął grać... Nauczyłem się nawet „Ułanów” Rymkiewicza. Wtedy podobała mi się rola porucznika i byłem przekonany, że to ja ją dostanę. A to Jurek ją dostał, więc wkurzyłem się i poszedłem do teatru w Tarnowie. Dobrze zrobiłem, bo tam grałem wszystko - wspomina aktor w „Gazecie Na Weekend”.

Mimo etatu w tarnowskim teatrze, Andrzej Grabowski pojawiał się w Krakowie na gościnnych występach. W końcu upomniał się o niego Stary Teatr. W efekcie aktor zmienił scenę - z tarnowskiej na krakowską. Ale i tam nie zagrzał długo miejsca, bo kiedy dyrekcję teatru przejęła Krystyna Meissner, zwolniło go, tłumacząc się koniecznością redukcji etatów. Grabowski znalazł się wtedy na bruku - i choć miał wiele obaw, przyjął rolę w serialu „Świat według Kiepskich”. Prawie dwie dekady na jego planie sprawiły, że wszyscy utożsamiają go z głównym bohaterem, co czasem aktora mocno irytuje.

- Przecież nie jestem Ferdynandem, a w naszym społeczeństwie istnieje przekonanie, że aktor grający w serialu to nie jest aktor, tylko postać prawdziwa. Więc ludzie myślą, że mieszkam we Wrocławiu, jestem bezrobotny, i dziwią się bardzo, jak wsiadam do audi Q7, a w restauracji nie jem kaszanki - denerwuje się w „Newsweeku”.

* * *

Już na studiach Grabowski poznał swą przyszłą żonę - Annę Tomaszewską. Ta pochodząca z lekarskiego domu aktorka początkowo nie zwracała uwagi na swego kolegę z Alwerni. Ich znajomość przerodziła się w coś poważniejszego dopiero na początku lat 80. Anna i Andrzej wzięli ślub - i potem na świat przyszły ich dwie córki: najpierw Zuzanna, a potem Katarzyna. Małżeństwo nie było jednak udane - w Krakowie mówiło się, że para nie kłóci się tylko wtedy, kiedy jest na scenie. Nic więc dziwnego, że w końcu Grabowski zostawił żonę.

W 2007 roku aktor poznał na planie jednego z filmów charakteryzatorkę - Anitę Kruszewską. Rok później był już po rozwodzie i planował z nią nowe życie. Niestety - małżeństwo z Kruszewską okazało się również niewypałem. Kiedy aktor zostawił swą drugą żonę - ta poszła do mediów i oskarżyła go, że porzucił ją, kiedy poważnie zachorowała. Ostatecznie Grabowski dostał rozwód na początku tego roku. Jak na razie stroni od kobiet - i celebruje inne przyjemności dojrzałego wieku.

- Ja bardzo lubię alkohol, ale nie jestem alkoholikiem. Od czasu do czasu się upijam. Nie wypijam kieliszka czy dwóch, ale tyle, żeby mi mocno szumiało w głowie. Ma szumieć. Po to piję, żeby szumiało, bo alkohol nie jest smaczny - deklaruje aktor w serwisie Polonia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Andrzej Grabowski jeździ audi i nie jada kaszanki w restauracji - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl