Powinniśmy szukać pieniędzy i dbać o ludzi żyjących, a nie w czasie trwania pandemii debatować o stawianiu pomników - apelowała Katarzyna Ancipiuk z PiS.
Jej klubowi koledzy komentowali podobnie. - Okres w jakim się znaleźliśmy jest wyjątkowy. Ludzie proszą o wsparcie i rozwiązania kryzysowe. Wielkim nietaktem jest dyskutowanie nad stawianiem pomnika działaczowi politycznemu akurat w czasie, gdy nasze życie paraliżowane jest przez epidemię - mówił Zbigniew Klimaszewski z PiS.
Czytaj też: [b]Czytaj też: Na sesji o pomniku dla prof. Bartoszewskiego. Prezydent Truskolaski: To głosowanie pokaże, kto jest przyzwoity[/b]
Chodzi o - zgłoszony przez prezydenta - projekt uchwały w sprawie postawienia w Białymstoku pomnika prof. Władysława Bartoszewskiego. W uzasadnieniu projektu jest mowa o tym, że "pomnik wraz z tablicą memoratywną oraz zagospodarowanie otoczenia, zostanie wykonany ze środków gminy". Co w dobie szukania oszczędności w budżecie wywołało oburzenie radnych PiS. Ale też radnego niezależnego Macieja Biernackiego, który stwierdził, że w żadnych okolicznościach nie powinno się budować pomników z budżetu miasta.
Czytaj też: [b]Czytaj też: Białystok i awantury o pomniki. Kłótnia o Lecha Kaczyńskiego, walka o napis Bóg-Honor-Ojczyzna. Teraz o Władysława Bartoszewskiego [TOP 10][/b]
Prezydent Tadeusz Truskolaski wyjaśnił, że pomnik powstanie tylko wtedy jeśli znajdą się mieszkańcy, którzy zgłoszą go do budżetu obywatelskiego i mieszkańcy, którzy poprą projekt w głosowaniu. Radni PiS zachodzili w głowę po co więc prezydent zgłosił projekt uchwały. - Mieszkańcy zgłosiliby projekt, przegłosowali i projekt byłby w ramach BO realizowany - dziwił się przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski.
Natomiast jego klubowy kolega Paweł Myszkowski podkreślał, że Władysław Bartoszewski nie był postacią krystaliczną. Wspomniał chociażby o określeniu "dyplomatołki", którego profesor użył swego czasu wobec PiS-owskich dyplomatów.
Podczas dyskusji pojawiło się sporo ataków personalnych. Paweł Myszkowski mówiąc o wspomnianych "dyplomatołkach" stwierdził, że obserwując konferencje władz miasta w czasach pandemii i ataki jakie są podczas tych konferencji prowadzone wobec oponentów politycznych, wie już skąd władze czerpią inspiracje. Wiceprezydent Rafał Rudnicki nie będąc dłużnym przytoczył tweet radnego wojewódzkiego PiS Sebastiana Łukaszewicza, w którym ten nazwał prezydenta Tadeusza Truskolaskiego "chamem z Kapic, który traci rezon" i oskarżył Myszkowskiego, że przekazał ten tweet dalej. Kiedy Paweł Myszkowski stwierdził, że tego nie zrobił, wiceprezydent przyznał, że mógł popełnić błąd, ale stwierdził, że wiele razy radny Myszkowski lajkował w sieci inne niepochlebne wobec prezydenta treści. Kiedy Rafał Rudnicki zaczął wzywać również Henryka Dębowskiego do opowiedzenia się, czy popiera wpis Łukaszewicza, głos zabrał prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Prosiłbym już prezydenta Rudnickiego, by przestał mnie tak zaciekle bronić. Bo tak naprawdę do historii przeszedł ten co się trzy razy zaparł, a nie ten co trzy razy bronił. Skóra musi być gruba, szkoda tylko że mieszkańcy miejscowości, w której się urodziłem zostali też obrażeni, że są jacyś gorsi. Nazywam się Tadeusz Truskolaski, urodziłem się 62 lata temu w Kapicach Starych i jestem dumny z miejscowości, w której się urodziłem. I z tego co w życiu osiągnąłem będąc chłopcem ze wsi - stwierdził.
Według niego, jego wiejskie pochodzenie może tylko podkreślać drogę jaką przeszedł. - Tak samo zresztą jak bohater dyskusji - prof. Bartoszewski, który miał bardzo trudne, ale i piękne życie. Tak naprawdę nie dorośliśmy do tego, by to życie oceniać - mówił.
Odniósł się też do twierdzenia radnych PiS, że w dobie pandemii nie powinno się zajmować dyskutowaniem o pomnikach. - Nie znaczy to, że zajmujemy się obecnie tylko upamiętnieniem, a inne rzeczy zostaną zarzucone. To żaden argument. Czasu, który poświęcamy miastu wystarczy i na jedno i na drugie - mówił Tadeusz Truskolaski.
Czytaj też: Ulica Władysława Bartoszewskiego w Białymstoku? Burzliwa dyskusja na sesji Rady Miasta Białystok
Do dyskusji włączył się też poseł Krzysztof Truskolaski, który przypomniał, że w 2017 roku grupa ponad 1000 mieszkańców zgłosiła się do większościowego wówczas w radzie miasta PiS z uchwałą obywatelską, by upamiętnić prof. Bartoszewskiego poprzez przyjęcie nazwy ulicy. A radni PiS odmówili przyjęcia takiej uchwały.
- Prof. Bartoszewski tworzył najnowszą historię. Był więźniem Auschwitz, działał we Froncie Odrodzenia Polski, Związku Walki Zbrojnej czy Armii Krajowej. Współorganizował Radę Pomocy Żydom "Żegota", brał udział w powstaniu warszawskim, otrzymał od dowództwa AK Srebrny Krzyż Zasługi oraz Krzyż Waleczny - wyliczał.
Radny KO Marcin Moskwa przypomniał zaś, że dla radnych PiS kontrowersyjna była nawet nazwa ulicy Wisławy Szymborskiej (w lutym przeciw uchwale głosował Paweł Myszkowski, a jego klubowi koledzy się wstrzymali - przyp. red.). - Państwo z niechęcią odnosicie się do wszelkich postaci historycznych. Chyba jedynym wyjątkiem jest Zbigniew Herbert. Dochodzę do wniosku, że nie macie w swoich szeregach osób o takim potencjale i zasługach jak prof. Bartoszewski - mówił.
Podkreślał też, że pomnik zostałby zrealizowany z budżetu obywatelskiego, który jest częścią budżetu miasta. - Natomiast wydzielenie części wydatków gminy na potrzeby BO jest ustawowym obligiem - stwierdził radny Moskwa.
Ostatecznie większościowe KO przyjęło projekt uchwały.
Tu oglądasz: Prywatne testy na koronawirusa możliwe, ale drogie
🔔🔔🔔
