Do zdarzenia doszło pod koniec września 2018 r. Około godz. 19 w swoim mieszkaniu przy ul. Krótkiej w Lublinie przebywał Albert S. (ojciec Macieja) z kolegą. Około godz. 20 przyszedł 33-letni Maciej S. i wygonił gościa. Następnie wyszedł do sklepu, a gdy powrócił w lokalu ponownie zastał kolegę ojca.
To rozzłościło 33-latka. Wywiązała się awantura, którą Maciej S. przerywał na zażywanie leków uspokajających, które popijał piwem. W pewnym momencie zaczął krzyczeć i bić ojca.
„Wyciągnął z kieszeni składany nóż, krzyknął, że »zabije wszystkich S.« i zaczął zadawać ciosy” – czytamy w akcie oskarżenia.
Maciej S. miał wielokrotnie ugodzić ojca w okolice twarzy, szyi, rąk, nóg i pleców. Pokrzywdzony starał się unikać ostrza, zasłaniać rękami i uchylać się.
„Maciej S. nadal zadawał ciosy krzycząc, że go »zabije i poderżnie mu gardło, że tu będzie czerwono i wyśle go na Majdanek«” – czytamy w aktach sprawy. Trwało to ok. 10-15 minut. Po tym czasie 33-latek odłożył nóż i sięgnął po kolejną dawkę tabletek. Ten moment ranny ojciec wykorzystał na ucieczkę. W pobliżu sąsiedniego sklepu spotkał kolegów, którzy zawiadomili służby.
Na miejsce przyjechało pogotowie i policja. Lekarze stwierdzili na ciele ojca liczne rany, z których jedna, w pobliżu krtani, mogła skutkować śmiercią lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
Funkcjonariuszy znaleźli Macieja S. w mieszkaniu ojca. Miał przy sobie 12 cm scyzoryk i 0,89 g marihuany. Został zatrzymany. Obecnie przebywa w areszcie tymczasowym.
Pokłócili się, bo ojciec sprzedał jego rower
Śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ w Lublinie. Przesłuchującym go śledczym Maciej S. tłumaczył, że pokłócił się z ojcem, bo ten, razem z kolegą, sprzedali jego rower. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.
„Wyjaśnił jedynie, że odnosi wrażenie, że ktoś go wrabia oraz że zarówno on jak i jego ojciec nadużywają alkohol” – wynika z aktu oskarżenia.
W mieszkaniu w Śródmieściu już wcześniej dochodziło do awantur. Mężczyzna nadużywał alkoholu i był karany. W więzieniu spędził rok i trzy miesiące.
Śledczy zwrócili się o opinię do biegłych psychiatrów, którzy skierowali go na badania w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym w Krakowie. Lekarze stwierdzili u 33-latka uzależnienie od alkoholu i ograniczoną poczytalność. Uznali, że w momencie popełnienia czynu Maciej S. był pod wpływem leków uspokajających i alkoholu a jego zdolności kierowania swoim postępowaniem były mocno ograniczone.
Za usiłowanie zabójstwa grozi nawet dożywotnie więzienie. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary m.in. w przypadku choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub zakłócenia czynności psychicznych.
