Awaria kolejki w Tatrach. 450 osób utknęło na Kasprowym Wierchu [ZDJĘCIA]

red.
Turyści byli zwożenia samochodami terenowymi z Myślenickich Turni
Turyści byli zwożenia samochodami terenowymi z Myślenickich Turni Marcin Szkodziński
O godz. 4.45 w sobotę nad ranem udało się zwieźć z Kasprowego Wierchu ostatniego turystę, który utknął na szczycie po tym, jak w piątek burza unieruchomiła kolejkę linową na szczyt. Kolejkę w nocy udało się naprawić, jednak w sobotę nie będzie ona wywoziła turystów na szczyt.

Z powodu gwałtownej burzy w Tatrach kolej została zatrzymana ze względów bezpieczeństwa w piątek, 30 sierpnia ok godz. 14.30. W trakcie postoju, w wyniku wyładowań atmosferycznych, doszło do uszkodzenia zasilania kolei. - Doszło do dwóch przepięć, które spaliły bezpieczniki głównego zasilania - mówi Patryk Białokozowicz z Polskich Kolei Linowych.

W momencie zatrzymania kolei na terenie stacji Myślenickie Turnie i stacji górnej Kasprowy Wierch przebywało 450 turystów.

PKL uruchomił awaryjne zasilanie oparte na silniku spalinowym. Awaryjne kursu kolejki - zamiast 15 minut w każdą stronę, zajmuję ok. 40 minut. Do wagonika zaś można zabrać nie 30, a ok. 15 osób.

W trybie awaryjnym zwoziła ludzi na Myślenickie Turnie, skąd TOPR, TPN i straż pożarna samochodami terenowymi i quadami zwozili turystów do Kuźnic. Turyści oczekujący bezpiecznie na zjazd na stacji górnej kolei Kasprowy Wierch mieli zapewnione ciepłe posiłki i napoje, pozostawali pod opieką pracowników kolei i TOPR.

- Ostatni turysta znalazł się w Kuźnicach o godz. 4.45 rano - mówi Patryk Białokozowicz.

Kolej została ponownie uruchomiona po zlikwidowaniu awarii krótko po północy. PKL zapewniły turystom transport z Kuźnic do centrum Zakopanego.

- W związku z zaistniałą sytuacją w sobotę, 31 sierpnia kolej na Kasprowy Wierch jest nieczynna. Kolej zostanie uruchomiona po przeprowadzeniu przeglądu technicznego i po odbiorze przez Transportowy Dozór Techniczny. Jest to standardowa procedura przy każdym nieplanowym zatrzymaniu kolei - mówi Patryk Białokozowicz z PKL.

Osoby, które zarezerwowały i wykupiły bilety na Kasprowy Wierch na sobotę otrzymają zwrot pieniędzy zgodnie z procedurami dotyczącymi sprzedaży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Awaria kolejki w Tatrach. 450 osób utknęło na Kasprowym Wierchu [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Komentarze 11

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Co prokurator na takich rodziców i narażanie chlebodawców tj. dzieci?
G
Gość
Co te "matki" maja w głowach, że z takimi maluchami idą w góry?!!
D
Daga
Ludzie ciężko zobaczyć na pogodę ? Wiadomo ze po 12 godzinie zmienia się pogoda i niestety idąc w góry jest to nie poważne!
G
Gość
31 sierpnia, 9:52, Gość:

Mamusie w majtach z oseskami na ręku, widok świadczy o sieczce w głowie. Wyjeżdżającym na Kasprowy Wierch powinno sprawdzać się poczytalność.

Święta prawda. Dzisiejsze mamusie.

h
harnaś lager 6%
Tatełom skończyło się piwo, a madkom żelki dla gówniaków - mogło dojść do histerii, paniki i katastrofy
G
Gość
frajerstwo bilskie pcha sie w gory bo moda taka teraz
I
Irokez z goleniem
A ten leszcz? Trampki Nike, krótkie spodenki, obowiązkowy tatuażyk i... niemowlę na ręku. Po jakiego wała pchał się w góry?
G
Gość
Dziunia w delikatnych, krótkich spodenkach wybrała się w góry. Jakby co, to pierwsza wyciągnie rękę po odszkodowanie.
G
Gość
31 sierpnia, 10:47, Czlowiek z gor:

To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! - spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim - ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.

~Prawdziwy człowiek gór, alpinista, profesjonalstA

stare i oblecialo juz caly internet. Trzeba sie wysilic na wlasna opowiesc bo te kopiuj-wklej juz nie smiesza

C
Czlowiek z gor
To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! - spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim - ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.

~Prawdziwy człowiek gór, alpinista, profesjonalstA
G
Gość
Mamusie w majtach z oseskami na ręku, widok świadczy o sieczce w głowie. Wyjeżdżającym na Kasprowy Wierch powinno sprawdzać się poczytalność.
Wróć na i.pl Portal i.pl