Przewaga naszego dwukrotnego mistrza świata wydaje się na tę chwilę bezpieczna, jednak musi zachować czujność, bowiem zawody na sztucznie układanej zawsze mogą okazać się loteryjne. Ostatni rozegrany w stolicy Walii turniej przed pandemią, która na dwa lata przerwała zmagania, padł łupem Madsena. Zmarzlik stanał na najniższym stopniu podium gdyż w wyścigu finałowym na mecie był przed nim jeszcze Emil Sajfutdinow.
Totalny bilans lidera naszej reprezentacji pod walijskim zamykanym dachem jest więcej niż optymistyczny. Na cztery rozegrane turnieje z jego udziałem za każdym razem dostawał się biegu finałowego. Raz zwyciężył (2018) powtarzając osiągnięcie Macieja Janowskiego z roku poprzedniego. Dwa razy stawał na trzecim stopniu podium, a raz kiedy triumfował "Magic" musiał obejść się smakiem.
Sytuacja w klasyfikacji jest bardzo ciekawa zwłaszcza w jej środkowej części. o ile Zmarzlik ma 18 punków przewagi nad Madsenem, a kolejene pięć nad Janowskim i Martinem Vaculikiem, o tyle pogoń ze strony Słowaka dzisiaj mu nie grozi. "Vacul" ma złamaną łopatkę i zawody obejrzy w telewizorze. Pamiętajmy jednak, że przed wznowieniem rywalizacji w SGP sytuacja w tabeli jest niezwykle napięta. Pomiędzy trzecim Słowakiem, a dwunastym Mikkelem Michelsenem z Danii mamy tylko 12 "oczek" różnicy.
Wczorajsze kwalifikacje padły łupem Jacka Holdera z Australii. Drugiego Dana Bewleya pokonał absolutnie minimalnie o 0,001 sekundy, ale jednak to "Jacky" mógł wybrać sobie najbardziej pożądany nr 5 na zawody.
Trzeci kwalifikacyjny czas wykręcił Paweł Przedpełski i oszołomiony tym faktem zapomniał stawić się na wybieraniu miejsc w drabince. Nieobecni nie mają racji zatem "Pawełek" dostał czego nie wybrali rywale, paskudny nr 3. Szkoda.
Janowski w kwalifikacjach był czwarty, a Patryk Dudek zaraz za jego plecami. Najgorszą "czasówkę" w życiu pojechał Zmarzlik. Osiągnął dopiero dziewiąty czas co i tak dało mu możliwość wyboru wcale nie najgorszego na realia jednorazowo układanego toru numeru 10. Zresztą dla bijącego się o trzeci mistrzowski tytuł w karierze numer startowy musi mieć schodzić na dalszy plan.
Kalendarz pozostałych rund do końca sezonu jest dla Bartosza korzystny. W każdej z kolejnych lokalizacji w przeszłości już wygrywał. Następne przystanki cyklu SGP to Wrocław (jeszcze w sierpniu), wrześniowe wyjazdy do duńskiego Vojens i szwedzkiej Malilli i wielkie zakończenie na Moto Arenie w Toruniu w pierwszy weekend października.
Jeśli chodzi o sprzedaż biletów nie ma po dwuletniej przerwie w Cardiff wyjątkowego szaleństwa. Szacunki mówią o ok. 30-tysięcznej frekwencji, co jest sporym rozczarowaniem.
Gdzie i o której oglądać?
Transmisja zawodów o Speedway Grand Prix Wielkiej Brytanii od godz. 17.30 polskiego czasu w Eurosport Extra.
