Jeśli spodoba się on rządowi Tuska, to wejdzie w życie w przyszłym roku. - To odpowiedź na rosnącą demoralizację dzieci - mówi wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona.
Zmiany są rewolucyjne: za przestępstwa odpowiedzą już nawet 10-latki. W poprawczaku będą mogły jednak przebywać tylko do osiągnięcia pełnoletności, a nie tak jak teraz do 21. roku życia.
Prawo dla nieletnich oprócz obniżenia wieku dzieci, które można dyscyplinować surowszymi karami, zakłada też zwiększenie roli mediacji pomiędzy sprawcą a pokrzywdzonym. Dzięki niej pokrzywdzeni - a są nimi często dzieci - łatwiej uzyskają zadośćuczynienie za krzywdy.
W mediacji będzie ważny udział rodziców, którzy mogą pomóc wyrównać rachunki w imieniu swojego dziecka. - Obecna ustawa niedostatecznie uwzględnia pozycję osób pokrzywdzonych. Dziś poszkodowany przez nieletniego nie ma wielu praw - mówi Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Nowa ustawa oprócz rozszerzenia form karania młodocianych, np. przez prace społeczne, daje im też w większym stopniu prawo do obrony. - Nieletni nie może być traktowany jak pieniek do ociosania - podkreśla prof. Andrzej Gaberle z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który przewodził pracom nad prawem dla nieletnich. Dlatego będą oni np. informowani o swoich prawach (teraz nie ma takiego obowiązku). Osób poniżej 15. roku życia nie będzie można jednak skazywać na więzienie, co zakładał projekt ustawy opracowany za czasów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Projekt prawa dla nieletnich to nie wszystko. Znacznie wcześniej w życie mogą wejść zmiany w prawie karnym, które pozwolą skazać 15-18-latków za najbrutalniejsze zabójstwa na karę 25 lat więzienia. Dotychczas takiego zapisu nie było - polskie prawo przewiduje tylko możliwość skazania nieletniego na 2/3 kary przewidzianej w kodeksie karnym. W praktyce prokuratorzy już kilka razy wnioskowali o 25 lat dla tych nieletnich, którzy popełnili czyny zagrożone dożywociem.
Ryzykowali jednak, bo kara istnieje tylko zwyczajowo i sądy przychylały się do niej niezwykle rzadko. Wczoraj sąd okręgowy w Warszawie skazał na tak wysoką karę Krzysztofa K., który dwa lata temu, gdy miał 16 lat, brutalnie zgwałcił i udusił swoją 14-letnią koleżankę w podstołecznym Zalesiu Górnym.
Nowe przepisy popiera Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W ubiegłym roku prawie 3 tys. nieletnich zatrzymano za udział w pobiciu. To prawie dwa razy więcej niż w 2002 r. Rośnie tez liczba skazań. W 1999 r. sądy wydały 33 tys. wyroków na młodocianych, a w 2007 r. już 47 tys.
- Nie ma się co dziwić rządowi, że w związku z coraz brutalniejszymi przestępstwami nieletnich zaostrza prawo wobec nich. Jednak nie wolno zapomnieć, że najważniejsza jest nieuchronność kary, a z tym jest fatalnie - przypomina Wiesław Kołak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i Krajowego Komitetu Wychowania Resocjalizacyjnego.
Tylko w okolicach Warszawy na odbycie kary w poprawczaku czeka kilkuset młodych ludzi. Wiceminister Wrona zapewnia jednak, że zakład poprawczy będzie tylko jedną z metod dyscyplinowania młodych przestępców. Inne to np. dozór kuratora czy prace społeczne.
Na rosnące od kilku lat problemy z nieletnimi skarży się policja. - Kilka lat temu wpadały co najwyżej 15-latki, teraz 12-latek na komendzie nikogo już nie dziwi - opowiada Grażyna Puchalska z biura prasowego Komendy Głównej Policji. I dodaje, że młodzi są coraz bardziej agresywni i wiedzą, jak wykorzystywać luki prawne. - Młodociane gangi specjalnie rekrutują dzieci poniżej 13. roku życia, bo w przypadku wpadki one biorą na siebie winę. Nie można ich wsadzić do poprawczaka, bo są za młode - tłumaczy Puchalska.
Najsurowsze w Europie prawo dla nieletnich przestępców mają Brytyjczycy. Jak dorosły może być sądzony już 10-latek. Tak drakoński przepis miał genezę w 1993 r. Wtedy w Liverpoolu dwóch 10-latków uprowadziło, a następnie brutalnie zamordowało 2-letniego chłopca. Sąd skazał ich na dożywocie, ale w 2001 r. zwolniono ich warunkowo. Prawo zaostrzano, jednak mimo to Wielka Brytania ma coraz większe problemy z młodocianymi przestępcami. Codziennie małoletni bandyci zabijają w tym kraju kilkanaście osób.
Policja zastanawia się nad wprowadzeniem godziny policyjnej, organizuje łapanki uliczne na kilkunastoletnich nożowników, którzy są nową brytyjską plagą. Dopiero ostatnio tamtejszy rząd przypomniał sobie, że zaostrzenie prawa to nie wszystko. - Bez profilaktyki i resocjalizacji żadne prawo nie pomoże - podsumowuje Kołak.