W czwartek (3 sierpnia) policjanci z Wrocławia zatrzymali mężczyznę z gnijącą ręką, który od dłuższego czasu chodził po ulicach miasta z otwartą, sączącą się raną. Bezdomny miał zaczepiać ludzi, prosząc o pieniądze na bandaż do zabezpieczenia ręki, po której chodziły muchy z larwami.
Zobacz też: Wrocławianie boją się mężczyzny z gnijącą ręką
Niektórzy mieszkańcy relacjonują, że był agresywny i złośliwy. Potrafił dotknąć chorą ręką różnych siedzeń i barierek, a także zacząć krzyczeć i odrzucać pieniądze, jeśli ktoś dał mu mniejszą kwotę niż oczekiwał. Mieszkańcy i turyści spotykali go najczęściej w środkach komunikacji miejskiej, przy restauracjach i w bramach kamienic na Rynku oraz na Nadodrzu.
Tak pisaliśmy o tej sprawie wcześniej:
Mł. asp. Rafał Jarząb z KMP we Wrocławiu przekazał, że w piątek (4 sierpnia) odbyło się posiedzenie aresztowe.
- Prokuratura złożyła wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztowania na okres trzech miesięcy. Sąd przychylił się do wniosku - mówi mł. asp. Rafał Jarząb z KMP we Wrocławiu.
Sprawa jest prowadzona przez prokuraturę. Decyzję o zastosowaniu przymusowego leczenia podejmie sąd.
***
Zobacz też: Owiany mroczną sławą bunkier w Witoszowie Dolnym
