Skazana prawomocnie emerytowana już główna księgowa w PZDW ze łzami w oczach opuściła salę. Nigdy nie przyznała się do winy, a odpowiedzialnością obarczała swoich podwładnych, którym – jak tłumaczyła – zaufała, dlatego zatwierdziła przelew.
Sąd Okręgowy w Białymstoku tych wyjaśnień nie uznał. W czwartek utrzymał wyrok sądu I instancji, który za nieumyślne niedopełnienie obowiązków służbowych ukarał kobietę grzywną w wysokości 8 tys. zł (groziły jej dwa lata więzienia). Obciążył ją też kosztami procesu odwoławczego. Ten toczył się na skutek apelacji obrony. Nieskutecznej.
Zobacz także: Białystok czy Suwałki? Rozpoznasz po jednym zdjęciu?
– Oskarżona dopuściła się zaniedbań w procesie nadzoru nad podległą jej bezpośrednio komórką, wydziałem finansowym, oraz nad procesem realizacji przelewów – uzasadniał wyrok sędzia Wiesław Oksiuta. – To na pani oskarżonej ciążył szczególny obowiązek ostatecznego zweryfikowania dokumentów stanowiących podstawę do przelewów, bowiem to ona ponosiła odpowiedzialność za cały pion finansowy, a więc za wszelkie kwestie związane z płatnościami.
Wyrok jest już prawomocny i ostateczny. Nie przysługuje od niego kasacja.
Sprawa sięga 2015 r. W marcu do PZDW w Białymstoku zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika firmy Unibep. Poinformował o zmianie rachunku bankowego do rozliczeń. Wkrótce na pocztę elektroniczną przesłał e-mail z załączonym ze skanem oświadczenia i nowym numerem konta. To wystarczyło. Zarząd dróg (w dwóch transzach) przelał na konto oszustów blisko 3,8 mln zł. Pieniądze zostały przetransferowane na zagraniczne konto. Po wypłaceniu, ślad po nich zaginął. Po przestępcach również. Prokuratorskie śledztwo jest obecnie zawieszone.
Białystok sprzed 15 lat. Zdziwisz się, jak wiele się zmienił...
Magazyn Informacyjny KP i GW 19.04.2018