Bomba ekologiczna w Mikołowie. Ponad 100 tys. litrów farb i rozpuszczalników w kilkuset beczkach i mauzerach
Kilkaset beczek i mauzerów z farbami i rozpuszczalnikami znaleziono pod koniec czerwca w Mikołowie i Orzeszu. Niebezpieczne odpady porzucono m.in. na dworcu kolejowym w Orzeszu, w lesie przy ulicy Piaskowej w Mikołowie oraz przy zlokalizowanej w tym mieście stacji paliw.
- W dwóch ostatnich ze wskazanych miejsc doszło do rozszczelnienia kilku beczek, co w konsekwencji mogło doprowadzić do tragedii – podaje Śląska Policja.
Zobacz koniecznie
Sprawę prowadzili policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą w Mikołowie. Pojemniki z chemikaliami znaleziono 25 czerwca, a już dwa dni później śledczy trafili na teren prywatnej posesji w Mikołowie, gdzie składowano jeszcze więcej nielegalnych odpadów.
- Znajdowało się tam 40 pojemników typu mauzer o pojemności 1000 litrów, ponad 80 metalowych beczek o pojemności 200 litrów oraz blisko 100 beczek z tworzywa sztucznego o pojemności 30 litrów. Łącznie ponad 90 tysięcy litrów, jak się później okazało, odpadów w postaci farb i rozpuszczalników pochodzenia acetonowego służących do produkcji poligraficznej – informuje Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
W sumie funkcjonariusze w czterech lokalizacjach znaleźli aż 115 tys. litrów niebezpiecznych substancji.
W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn. To ojciec i syn
W sprawie zatrzymano dwóch mieszkańców Mikołowa: 65-letniego właściciela prywatnej posesji i jego 39-letniego syna. Ten drugi okazał się głównym podejrzanym w śledztwie.
Musisz to wiedzieć
- Akta sprawy wskazują, iż mężczyzna od około 2 lat nielegalnie składował odpady na terenie posesji swojego ojca, na co tamten wyraził zgodę. Zajmował się również ich transportem nie mając wymaganego w tym zakresie pozwolenia – wyjaśniają policjanci. I zastrzegają, że sprawa ma charakter rozwojowy, a śledczy wciąż wyjaśniają, skąd 39-latek miał tak duże ilości niebezpiecznych odpadów.
Zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzuty nieodpowiedniego postępowania z odpadami. Obaj przyznali się do zarzucanych im czynów. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. 39-latek został objęty dozorem i ma zakaz kontaktowania się z ojcem.
- Na poczet kar oraz kosztów utylizacji policjanci zabezpieczyli mienie należące do podejrzanych o łącznej wartości 800 tysięcy złotych – dodają funkcjonariusze.
Bądź na bieżąco i obserwuj
