Do spotkania w stolicy Czarnogóry zawodnicy Śląska przyjechali nie dość, że po bardzo trudnej i długiej podróży, to jeszcze mocno osłabieni. Ze względu na kontuzje w składzie zabrakło Ivana Ramljaka, Jakuba Nizioła, Arcioma Parachouskiego, Mikołaja Adamczaka i Jakuba Karolaka. Wobec tego pierwsza piątka WKS-u wyglądała mocno nietypowo: Jeremiah Martin, Łukasz Kolenda, Justin Bibbs, Conor Morgan i Aleksander Dziewa.
Już w pierwszej kwarcie sporo minut od trenera dostali zawodnicy na co dzień występujący w rezerwach – Aleksander Wiśniewski i Edis Korman. Ten ostatni zaznaczył nawet swoją obecność na parkiecie dwoma punktami. Bohaterem tej części gry był z kolei Łukasz Kolenda, który w 10 minut zdobył aż 10 punktów i sprytnie wymusił kilka fauli. Ponadto po jego asyście Daniel Gołębiowski trafił buzzer-beatera, dzięki któremu na tablicy widniał remis 17:17.
W kolejnej odsłonie Trójkolorowi nadal nie odstawali od rywali, a w połowie kwarty nawet wyszli na pierwsze w meczu prowadzenie po trafieniu z faulem Dziewy. Gdy akcją 2+1 popisał się także Kolenda, a Dziewa trafił zza łuku, Śląsk wygrywał nawet 33:27! Rywale notorycznie forsowali rzuty za trzy, lecz niemal wszystkie były niecelne – do przerwy Budućnost trafiła tylko raz na 14 prób z dystansu. Prowadzenie gości zmniejszył jeszcze Jaleel O’Brien, ale do szatni mistrzowie Polski schodzili przy świetnym wyniku 33:29 na swoją korzyść.
O ile rywalom rzuty zza łuku tego dnia raczej nie wychodziły, o tyle Śląsk dzięki nim utrzymywał prowadzenie w trzeciej kwarcie – celnie przymierzyli Bibbs i Gołębiowski. Wspomnieć należy także o świetnych zespołowych akcjach wykończonych przez Wiśniewskiego i Gołębiowskiego. Gospodarzom zdobywanie punktów wciąż przychodziło z dużym trudem, ale tuż przed końcem tej części gry udało im się wyjść na prowadzenie po akcji 2+1 Trae Bella-Hanyesa. Budućnost wygrywała 54:51.
Najzdolniejsi żużlowcy w Polsce. Do nich należy przyszłość! [RANKING]
Po powrocie do gry niestety gospodarze wręcz błyskawicznie rozstrzygnęli losy meczu. Najpierw zaliczyli serię 9-0, którą przerwała dopiero trójka Wiśniewskiego, a następnie punkty zdobyli Petar Popović (zza łuku) i Bell-Haynes (spod kosza po zbiórce w ataku). Ten fragment był wodą na młyn dla rywali Śląska, którzy w końcu weszli na wyższe obroty i do końca spotkania utrzymywali bezpieczną przewagę. Ostatecznie Budućnost Podgorica pokonała Śląsk 82:71.
Pomimo wielu przeciwności losu koszykarze WKS-u przez 30 minut toczyli bardzo wyrównaną walkę z faworyzowanym przeciwnikiem. Końcowy wynik niestety nie do końca pokazuje, ile zdrowia zostawili na boisku podopieczni Andreja Urlepa i jak dzielnie walczyli przez długie fragmenty spotkania. Zawodnikom Śląska należą się duże brawa za zaangażowanie i dobry występ, a przed nimi teraz bardzo ważny ligowy mecz z Legią Warszawa – oby w szerszej rotacji i zwycięstwem w Hali Stulecia.
Buducnost Podgorica – Śląsk Wrocław 82:71 (17:17, 12:16, 25:18, 28:20)
Buducnost Podgorica: Jaleel O’Brien 14, Trae Bell-Haynes 13, Petar Popovic 12, Igor Drobnjak 11, Alpha Kaba 11, Cameron Reynolds 9, Erick Green 7, Aleksandar Lazic 5, Kenan Kamenjas 0, Edin Atic 0, Aleksa Ilic 0
Śląsk Wrocław: Łukasz Kolenda 23, Aleksander Dziewa 11, Daniel Gołębiowski 11, Jeremiah Martin 5, Aleksander Wiśniewski 5, Conor Morgan 5, Justin Bibbs 5, Szymon Tomczak 4, Edis Korman 2, Michał Mindowicz 0
