Miłe złego początki
Nasz kraj będzie jednym ze współorganizatorów tegorocznego Eurobasketu, ma więc pewny udział w turnieju, niezależnie od wyników osiągniętych w kwalifikacjach. Piątkowa potyczka miała jednak pokazać, w jakiej dyspozycji jest reprezentacja dowodzona przez Igora Milicicia na kilka miesięcy przed finałowym turniejem. Rywale bowiem to stały uczestnik wielkich światowych imprez - w ciągu ostatnich dwudziestu lat nie zagrali tylko na igrzyskach olimpijskich w 2021 i 2024 roku.
Przyjezdni postawili od początku potyczki na agresję i utrudnianie rywalowi w przeprowadzeniu akcji od pierwszych metrów parkietu. Efektem jedynie dwa punkty zdobyte przez Biało-Czerwonych w ciągu trzech minut. Litwini szybko jednak złapali cztery przewinienia, co powodowało, że każdy kolejny oznaczałby rzuty wolne dla naszego zespołu. Fakt ten, a także dobre podkoszowe wejścia z piłką naszych koszykarzy (m.in. Łukasza Kolendy) spowodowały, iż Biało-Czerwoni wyszli na prowadzenie. Przeciwnicy próbowali straszyć rzutami za trzy, ale i nasi zawodnicy potrafili skutecznie rzucić z dalszej odległości. Po pierwszej kwarcie Polacy prowadzili 19:16.
Niewielka strata do przerwy
Krótka przerwa podziałała mobilizująco na Litwinów, którzy odrobili stratę i wyszli na niewielkie prowadzenie. Nasz zespół z kolei znów miał kłopoty ze skutecznością, piłka częściej trafiała w obręcz niż do kosza (5 pkt. w ciągu 4,5 minuty). Na 2,5 minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Litwini uzyskali najwyższą w tej części gry przewagę (29:35), a na przerwę schodzili prowadząc 37:32. Niepokoić mógł jednak fakt, że w drugiej kwarcie podopieczni Milicicia uzyskali tylko 13 punktów.
Trzecia kwarta rozpoczęła się fatalnie dla naszej drużyny, a zakończyła... jeszcze gorzej. Litwini szybko wypracowali dwucyfrową przewagę (34-45), którą Polacy dwoma celnymi trójkami zdołali zmniejszyć (40:45). I to już w zasadzie wszystko, co dobrego zdarzyło się z udziałem naszego zespołu. Od tego momentu rzucali już niemal wyłącznie Litwini, którzy po trzech kwartach prowadzili 62:42. Biało-Czerwoni w tej części meczu rzucili jedynie 10 punktów.
Katastrofalna skuteczność Polaków
W czwartej kwarcie, w co aż trudno uwierzyć, było jeszcze gorzej. Biało-Czerwoni zapisali na swoim koncie raptem... sześć punktów. Tym samym klęska różnicą 34 oczek (48:82) stała się faktem.
Fatalna skuteczność naszej drużyny nie najlepiej wróży przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Owszem, w potyczce z Litwą nie wystąpili Mateusz Ponitka, Jeremy Sochan czy Aleksander Balcerowski, nawet jednak bez czołowych postaci zespół powinien zdobyć więcej niż 48 pkt.
EL. ME koszykarzy
Polska - Litwa 48:82 (18:15, 14:22, 10:25, 6:20)
Polska: Ł. Kolenda 9, Michalak 8, Petrasek 8, Pluta 8, Dziewa 7, Zyskowski 4, Schenk 2, Sokołowski 2, Gołębiowski, M. Kolenda, Nizioł, Witliński
