Procesy biegnące poniżej tego politycznego spektaklu rzadko kiedy wychodzą na powierzchnię. Ale akurat w ostatnich dniach stało się inaczej. Geopolityczne napięcia wygenerowane przez Donalda Trumpa w ostatnich tygodniach pozwoliły nam zajrzeć za kulisy tego teatru, lepiej zrozumieć motywacje głównych graczy. A skoro tak, to spróbujmy je przeanalizować.
W ramach obecnego cyklu napięć amerykańsko-europejskich najwięcej mówi się o wartościach. J. D. Vance nawrzucał Europejczykom w Monachium, że zapomnieli, czym właściwie europejska demokracja być powinna. W reakcji Vance’owi (jeszcze w Monachium) nawrzucali Niemcy, a potem (już w Białym Domu) Trumpowi Emmanuel Macron. Ale obok tej całej retoryki o wartościach i pryncypiach pojawił się nowy wątek: posiadane przez Ukrainę metale ziem rzadkich. I trudno się uwolnić od przekonania, że umowa na ich eksploatację to dużo większa kość niezgody między USA i Europą niż spór o rolę we wzajemnych relacjach Grety Thunberg i Elona Muska.
*
Wbrew nazwie metale ziem rzadkich wcale nie występują rzadko. Ten termin ukuto w XIX w., gdy ówczesny stan wiedzy utrudniał ich odkrywanie (zainteresowanie wtedy też było niewielkie). Dziś już wiadomo, że jest ich całkiem sporo oraz że są rozsiane mniej więcej równolegle po całym globie. Kłopot z nim jest inny - bardzo trudno je wydobywać i przygotowywać do obróbki. To brudna robota. Dosłownie, gdyż to są toksyczne pierwiastki, a gdyby Greta zobaczyła, jak wygląda proces ich rafinacji, padłaby na zawał serca. To z tego powodu nie eksploatuje się tych złóż (całkiem pokaźnych) w Europie. Amerykanie to robią - ale już ich obróbkę zlecają podwykonawcom poza granicami USA. Łatwo się domyślić, jak komplikuje to cały proces i jak czyni go wrażliwym na wszelkiego rodzaju geopolityczne napięcia. To konsekwencja przede wszystkim tego, że ten rynek zdominowali Chińczycy - oni kontrolują rynek obrotu tymi metalami, przez ich ręce przechodzi 77 proc. tych pierwiastków. Bez nich rozwój właściwie wszystkich obszarów gospodarki jutra - od smartfonów, przez turbiny wiatrowe, auta elektryczne po drony bojowe - jest niedostępny. Należy to rozumieć dosłownie: dziś Pekin kontroluje niemal 80 proc. rynku w obszarach, które przesądzą o tym, jakie miejsca będą miały poszczególne kraje w globalnej hierarchii w 2050 r. To najlepiej pokazuje skalę wyzwania.
*
Dziś Wołodymyr Zełenski ma podpisać z Trumpem umowę o tym, że USA zyskają dostęp do ukraińskich metali ziem rzadkich. Swoje też próbuje tutaj ugrać Europa, więc kolejnych zwrotów akcji wykluczyć nie można. Można na to patrzeć jak na żerowanie na słabościach innych - ale też warto pamiętać, że polityka międzynarodowa to nie jest seminarium o altruizmie, rzadko kiedy okazuje się ona grą, w której wszyscy wygrywają. I warto podkreślić jeszcze jedno: USA zyskają realne zainteresowanie tym, by pilnować porządku na Ukrainie, bo w ten sposób zyskają możliwość ograniczenia globalnej roli Chin na rynku metali ziem rzadkich. Nie jest to polityka ładna, elegancka. Ale może się okazać skuteczna - także z perspektywy Kijowa.
