Do zdarzenia doszło 22 sierpnia 2018 r. na komisariacie w Rykach. Tego dnia niezapowiedzianą kontrolę rozpoczęli eksperci z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, czyli zespołu działającego przy biurze rzecznika praw obywatelskich.
Podczas wizytacji na komisariacie dowiedzieli się, że akurat mają tam zatrzymanego. Siedemdziesięciolatek trafił do policyjnego aresztu za kradzież mosiężnych krzyży z cmentarza. Policjanci uważali ponadto, że zbezcześcił grób ich kolegi.
- Ale jak mówił komendant „nie jest to w ogóle człowiek”. Bo człowiek nie robi takich rzeczy, jak ten osadzony - relacjonowała Anna Kabulska z biura RPO.
Eksperci KMPT znaleźli na ciele osadzonego 70-latka siniaki. Mężczyzna powiedział, że pobili go policjanci. Skarżył się na problemy ze zdrowiem. Zawiadomiono pogotowie, które zabrało osadzonego do szpitala. Przedstawiciele RPO skierowali sprawę do prokuratury.
Dzień po kontroli, czyli 23 sierpnia, komenda wojewódzka policji w Lublinie rozpoczęła czynności wyjaśniające.
- Po analizie zgromadzonych w tej sprawie materiałów oraz przejrzeniu zapisów monitoringu, nie ma podstaw by stwierdzić, że wystąpiły nieprawidłowości z zatrzymaniem mężczyzny, a w szczególności naruszeniem jego nietykalności cielesnej - tak w sierpniu ubiegłego roku na zawiadomienie RPO odpowiedział komisarz Jacek Wójcik z KPP w Rykach. 70-latek był już wcześniej kilkukrotnie karany i osadzany w areszcie.
Wyjaśnienia policjantów nie przekonały prokuratury. Z ustaleń śledczych wynika, że Paweł B. miał bić zatrzymanego w okolice głowy oraz grozić śmiercią. W tym czasie Zenon W. przyglądał się zajściu.
Sprawę badało także policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych. Mundurowi odeszli ze służby zanim zakończono postępowanie.
Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie zdradza szczegółów postępowania dotyczącego byłych policjantów.
Byłym policjantom grozi do 5 lat więzienia.