O pierwszych zatrzymaniach w tej sprawie pisaliśmy ponad 2 lata temu, tuż po koncercie, który przygotowano z okazji rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, a który zakończył się zatrzymaniami dwóch z organizatorów i interwencją około 300 funkcjonariuszy służb, w tym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, o czym więcej przeczytasz tutaj.
Dziś - co jako pierwsza opisała Gazeta Wyborcza - śledztwo zmierza do zakończenia, którym będzie, właściwie pewny już, akt oskarżenia dotyczący kilkunastu podejrzanych w tym niemal 40-letniego Grzegorza S. - byłego "chwilowego" prezesa Radia Gdańsk i b. wieloletniego pracownika gdańskiej TVP.
- Zarzuty usłyszało łącznie 13 osób. Trzy z nich to organizatorzy koncertów na terenie Dolnego Śląska zespołów propagujących faszystowski ustrój państwa i nawołujących do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych. Pozostałe osoby posiadały w celu rozpowszechniania materiały - w tym nagrania muzyczne - pochwalające totalitarny ustrój faszystowski lub inny ustrój totalitarny i nawołujące do nienawiści
- mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” prokurator Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Dopytywany o Grzegorza S. z Gdańska zaznacza: - Usłyszał on dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy posiadania w celu rozpowszechniania różnych materiałów, w tym m.in. muzyki, propagującej ustrój faszystowski lub inny totalitarny oraz nawołujących do nienawiści. Kwalifikacja karna drugiego zarzutu jest ta sama, a dotyczy on, od nieustalonego okresu do 2014 roku, prowadzenia sklepu i oferowania do sprzedaży – zarówno w tym sklepie jak i na różnych portalach internetowych – płyt zespołów propagujących tego typu treści. Grzegorz S. nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu dwóch czynów.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Rzecznik świdnickiej „Okręgówki” przyznaje, że postępowanie zmierza ku końcowi, jakim będzie akt oskarżenia. Przestępstwa zarzucane czterem mężczyznom wymienionym powyżej oraz pozostałym 9 podejrzanym osobom zagrożone są karą do 2 lat więzienia. Wspomniana dziewiątka miała bowiem również „posiadać w celu rozpowszechniania” nienawistne, propagujące totalitaryzm materiały.
Zimą 2018 roku, o czym pisaliśmy, Rada Mediów Narodowych (RMN) wybrała Grzegorza S. - jedynego kandydata, wtedy pracownika gdańskiego oddziału TVP – na stanowisko prezesa Radia Gdańsk. W dniu wyboru, S. sam zrezygnował z piastowania funkcji w bardzo nietypowych okolicznościach, co również relacjonowaliśmy.
Według naszego informatora, wówczas do prezesa Prawa i Sprawiedliwości, pomorscy działacze tej partii, wysłali dziesiątki wiadomości z informacjami na temat przeszłości nominata. Potem, jak usłyszeliśmy, sprawy miały potoczyć się błyskawicznie: Jarosław Kaczyński zadzwonił do Krzysztofa Czabańskiego - przewodniczącego RMN z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, a ten, zdenerwowany poprosił S. o wyjaśnienia i w odpowiedzi usłyszał, że to „błędy przeszłości” bowiem już dawno zerwał on z nacjonalistycznym środowiskiem.
Przeszłość, w jego wypadku, oznaczała antysemickie wypowiedzi dotyczące m.in. tego, że w polskich szkołach nie powinno uczyć się twórczości poetów pochodzenia żydowskiego takich jak Julian Tuwim czy Julian Przyboś. Innym "błędem" miał być zapewne skandal z 1 września 2004 roku, gdy na Westerplatte, podczas obchodów rocznicy wybuchu II Wojny Światowej, Młodzież Wszechpolska, w trakcie składania kwiatów pod pomnikiem Obrońców Wybrzeża przez przedstawicielkę konsulatu Niemiec, skandowała: „Polska rzecz, Niemcy precz!”. W kilkunastoosobowej grupie członków MW udzielał się m.in. właśnie Grzegorz S. - ówczesny prezes Okręgu Pomorskiego tej organizacji i radny Rady Miasta Gdańska z listy Ligi Polskich Rodzin.
Po interwencji Krzysztofa Czabańskiego, S. miał odejść z pełnionej funkcji prezesa publicznej rozgłośni i odręcznie napisać, że „z przyczyn osobistych rezygnuje ze stanowiska prezesa Radia Gdańsk” oraz pisemnie zagwarantować, że więcej nie będzie się ubiegał o to stanowisko.