- CBA poprosiło Tramwaje Warszawskie o wgląd w dokumentację przetargową i kopie dokumentów. Zostanie ona przekazana zgodnie z treścią pisma informującego o bezterminowej kontroli - odpowiada „Pomorskiej” Maciej Dutkiewicz, rzecznik TW. - Zawsze podczas kontroli wykazujemy się współpracą i pełnym wsparciem służb.
Tramwaj zwany pożądaniem. Pesy i Hyundaia. Patriotyzm kontra biznes
Sprawa dotyczy przetargu na dostawę 213 tramwajów do Warszawy. Wygrał Hyundai, który zaproponował 1,825 mld zł netto, a Pesa - 2,305 mld zł. Pokonał Pesę, bo tylko jego oferta zmieściła się w budżecie stołecznej spółki. Różnica wynosi prawie 500 mln zł. Zdobył także więcej punktów za parametry techniczne.
Bydgoska firma kwotę zaproponowaną przez koreańskiego producenta uznała za „rażąco niską” i odwołała się do KIO. Rozprawa odbędzie się 4 marca.
- Koreańczycy proponują nowy pojazd z wysoko ustawioną poprzeczką parametrów technicznych, ale zrobili to tylko na papierze, żeby zdobyć maksymalną liczbę punktów - uważa Maciej Grześkowiak, rzecznik Pesy. - Oni nigdy nie wyprodukowali tramwaju, który osiąga takie parametry, np. hałasu czy zużycia energii i będą musieli użyć droższych komponentów. Do tego nie mają zaplecza produkcyjnego ani załogi w Polsce, nie tylko do produkcji, ale i do serwisu. To wszystko kosztuje. Właśnie dlatego nasza oferta była powyżej 2 mld zł, choć mamy doświadczenie w produkcji tramwajów i odpowiednie zaplecze. Zaproponowaliśmy racjonalną cenę, uwzględniającą wszystkie koszty.
Pesa nie odpuszcza Warszawy, a co obiecuje Hyundai?
Wynik przetargu budzi kontrowersje także wśród niektórych polityków PiS. Uważają, że decydując się na zakup tramwajów z Korei Południowej, Warszawa nie wspiera polskiego biznesu.
Ostatnio przetargiem zainteresowało się Centralne Biuro Śledcze, które na razie prowadzi w TW „czynności analityczne”.
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!
