Miedź Legnica pod koniec rundy jesiennej (i na starcie wiosennej, bo kilka kolejek rozegrano jeszcze w tym roku) urosła do roli głównego faworyta do awansu. Po bardzo dobrym początku sezonu podopieczni trenera Wojciecha Łobodzińskiego wpadli w lekki dołek. Nie bez znaczenia była kontuzja Krzysztofa Drzazgi, najskuteczniejszego wówczas zawodnika Miedzianki. Legniczanie nie pogubili jednak zbyt wielu punktów, stosunkowo szybko się otrząsnęli i już na półmetku rozgrywek (czyli po 17. kolejkach) patrzyli na resztę ligi z pozycji lidera. W pozostałych trzech spotkaniach tylko się na niej umocnili, wypracowując czteropunktową przewagę nad drugim Widzewem Łódź.
- Z perspektywy czasu wydaje mi się, że kontuzja Krzyśka miała spore znaczenie. Nawet nie w kwestii obniżki formy, ale patrząc na sferę mentalną. Był ważną częścią zespołu nie tylko na boisku, ale i w szatni. Oczywiście dawał nam też bardzo konkretne liczby. Widać było, że po jego stracie zespół trochę przysiadł. Na szczęście trwało to na tyle krótko, że trudno nawet nazwać ten okres kryzysem. W zespole cały czas był duży spokój i z chłodnymi głowami szukaliśmy rozwiązań, by poprawić wyniki. Sama gra cały czas wyglądała dobrze - analizuje Łobodziński.
Jego drużyna dostała aż cztery tygodnie wolnego, z czego pełni swobodne będą pierwsze dwa. Potem każdy musi zacząć realizować indywidualny plan treningowy. Tak długa przerwa z pewnością pozwoli zresetować głowy i wrócić do treningów na dużym głodzie. Piłkarze mają stawić się w klubie 6 stycznia. Na początku przejdą badania medyczne i wydolnościowe (prawdopodobnie zostaną także przebadani testami na COVID-19), a pierwszy mecz kontrolny rozegrają 15 stycznia. Ich rywalem będzie zamykający tabelę Fortuna 1 ligi beniaminek z Polkowic.
Tydzień później legniczanie sprawdzą swoją formę na tle innego pierwszoligowca z Zagłębia Miedziowego, czyli Chrobrego Głogów. 29 stycznia zmierzą się z kolei z liderem PKO Ekstraklasy - Lechem Poznań. To powinien być bardzo wymagający sprawdzian, ponieważ dla „Kolejorza” będzie to ostatni sparing przed powrotem na ligowe boiska.
Od 1 do 12 lutego Miedzianka będzie szlifowała formę na obozie w Turcji. Klub ponownie wybrał na swoją bazę kompleks Goldcity w Kizilagac (rejon Alanya). Miejsce to doskonale zna Łobodziński, który osobiście wskazał ten ośrodek ze względu na infrastrukturę treningową i boiska o świetnej nawierzchni trawiastej. Tam jego zespół rozegra trzy sparingi, lecz rywale nie są jeszcze zakontraktowani.
Po powrocie do kraju piłkarze dostaną 2-3 dni wolnego, a 18 lutego zagrają z... KTS Weszło. To szybko zdobywający popularność klub z warszawskiej klasy okręgowej, którego właścicielem jest znany dziennikarz Krzysztof Stanowski. W jego szeregach znajduje się spora grupa zawodników z przeszłością na poziomie centralnym. „Łobo” raczej sprawdzi na tle KTS-u zmienników, ponieważ dzień później Miedź zmierzy się z drugoligowym KKS-em Kalisz. Będzie to ostatni sparing przed powrotem do walki o punkty.
Kibiców na tę chwilę najbardziej interesują potencjalne wzmocnienia. Tych zbyt wielu nie będzie, bo kadra jest szeroka i wyrównana. Priorytetem będzie jej utrzymanie, bo piłkarze jak Maxime Dominguez czy Patryk Makuch już teraz wzbudzają spore zainteresowanie klubów z ekstraklasy.
- Nie jest tajemnicą, że chcemy zwiększyć konkurencję na prawej obronie. Mamy na to pomysł, jest polski piłkarz, który spełnia określone przez trenera kryteria i wpisuje się w naszą filozofię. Niemniej rozmawiamy 9 grudnia, więc to nie pora, by mówić o szczegółach. Chcielibyśmy, by trafił do nas przed rozpoczęciem przygotowań. Na pewno nie chcemy nikogo sprzedawać, by nie zepsuć tego, co zbudowaliśmy do tej pory - powiedział nam Marek Ubych, dyrektor sportowy Miedzi.
