Jak podało francuskie MSW, prezydencka koalicja zdobyła wczoraj 25,75 proc. głosów i wyprzedziła o 0,09 pkt. Proc. sojusz lewicy „NUPES”. Na kolejnych pozycjach uplasowali się z 18-proc. wynikiem narodowcy Marine Le Pen oraz centroprawicowi „Republikanie”, na których głosowało 10,4 proc. wyborców.
Frekwencja wyborcza wyniosła 47,5 proc., co jest najgorszym wynikiem w historii wyborów parlamentarnych w powojennej Francji.
Francuskie media piszą o remisie w pierwszej turze i wskazują na sukces lewicy. „To wielki powrót” – pisze na dzisiejszej okładce lewicowy „Libération”, przyznając jednocześnie, że lewica nie ma raczej szans na zdobycie większości mandatów w niższej izbie parlamentu.
Centrowy „Le Monde” uznał natomiast, że niedzielne wybory są „złym sygnałem dla lokatora Pałacu Elizejskiego na nadchodzące pięć lat”. Gazeta podkreśla, że koalicja prezydencka może nie zdobyć bezwzględnej większości w drugiej turze, co może uniemożliwić prezydentowi Macronowi przeprowadzenie obiecanych reform.
„To smutna niedziela” – skomentował natomiast konserwatywny „Le Figaro”, tłumacząc, że lewica wprowadzi do parlamentu „niepokojący orszak społecznej zazdrości, gospodarczego szaleństwa, słownej przemocy i politycznego niezadowolenia”.
Źrodło: Polskie Radio 24
