Borys Budka poinformował w piątek 22 września, że został zaatakowany w Galerii Katowickiej w Katowicach. – To było coś niespotykanego, ten człowiek zaatakował mnie fizycznie, zniszczył mój telefon. Na szczęście nie doszło do tragedii i na szczęście policja bardzo szybko ustaliła sprawcę i został on zatrzymany na gorącym uczynku – mówił poseł.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Ale są pewne wątpliwości
- Sprawca został niezwłocznie zatrzymany przez policję, po czym w Prokuraturze Rejonowej Katowice–Północ w Katowicach usłyszał zarzuty zniszczenia telefonu posła o wartości 3000 zł poprzez wytrącenie mu go z ręki, w wyniku czego aparat upadł na posadzkę. Kolejny zarzut dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej, przy czym czyn ten jako prywatnoskargowy został przez prokuratora objęty ściganiem z urzędu. Wobec podejrzanego prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji oraz zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego - informuje nas w specjalnym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Jednak w sprawie pojawiły się pewne wątpliwości co do przebiegu. Z zeznań zebranych na miejscu wynika, że zdarzenie mogło mieć inny przebieg. Bo istnieją rozbieżności.
Rozbieżne zeznania Borysa Budki i Dariusza W.
- W związku z tym, że zeznania pokrzywdzonego posła w części są rozbieżne z wyjaśnieniami podejrzanego będę weryfikowane w oparciu o inne materiały dowodowe, zwłaszcza zabezpieczony materiał filmowy z monitoringu. W razie konieczności przeprowadzona zostanie też konfrontacja. Od wyników tych ustaleń będą zależeć dalsze czynności procesowe - informuje prokuratura.
Jak usłyszeliśmy, w sprawie zabezpieczono nagrania z monitoringu z Galerii Katowickiej, które będą "przedmiotem szczegółowych oględzin pod kątem przebiegu zdarzenia, w szczególności wobec rozbieżności co do przebiegu kluczowego momentu zdarzenia pomiędzy zeznaniami pokrzywdzonego, a wyjaśnieniami podejrzanego".
Mężczyzna przyznał się do popełnienia tych czynów, jednak przedstawił odmienny przebieg istotnych okoliczności.
Z zeznań posła wynika, że w sklepie na terenie Galerii Katowickiej nieznany mu mężczyzna miał go nazwać m.in: „Niemcem” i „świnią Tuska”. Po wyjściu ze sklepu, jak zeznał poseł, mężczyzna miał na niego czekać przy schodach ruchomych, a gdy zobaczył posła, miał podbiec i wytrącić mu telefon z ręki. Po jego podniesieniu poseł miał oświadczyć, że dzwoni na policję, co spotkało się z reakcją mężczyzny, który miał popchnąć posła i ponownie wytrącić mu z ręki telefon.
Mężczyzna zeznał, że to poseł do niego podszedł i przystawiał telefon
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego Dariusz W. przyznał, że powiedział do posła Borysa Budki, że „zachowuje się jak Niemiec”, ocenił też swoją wypowiedź jako głupią. Jednak zdecydowanie zaprzeczył, że po wyjściu ze sklepu czekał na posła i że do niego podszedł. Z jego wyjaśnień wynika, że do zdarzenia doszło już w innym miejscu galerii, i to nie on, ale poseł miał do niego podejść „szybkim krokiem” i przystawiać telefon do twarzy, co wywoływało jego dyskomfort. Podejrzany wyjaśnił, że takim zachowaniem B. Budki zdenerwował się i przyznał, że dopiero w reakcji na to zachowanie posła dwukrotnie wytrącił mu telefon oraz popchnął go. Zaprzeczył też, aby kogokolwiek pobił. Dodał, że po zdarzeniu nie uciekał i oddał się do dyspozycji policjantów - podkreśla w oświadczeniu Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

rs