Przez zawodami w Ostrawie, Natalia Bukowiecka (z domu Kaczmarek) startowała już dwukrotnie pod dachem - już 19 stycznia, 200 metrów pokonała w Luksemburgu w czasie 23.47, a sześć dni później, w Spale uzyskała na 300 metrów 36.48.
Pierwszy w tym sezonie bieg na 400 metrów okazał się niezwykle pechowy. Zamiast pewnego zwycięstwa i porywającej, ale "korespondencyjnej" rywalizacji z Niderlandką Lieke Klaver (50.92), skończyło się... wsparciem służb medycznych.

- Dziś smutny dzień dla mnie. Pierwszy raz w karierze nie ukończyłam biegu... Natomiast dla wszystkich, którzy się martwią i pytają, najprawdopodobniej to nic poważnego. Od pewnego czasu mam problem z mięśniem dwugłowym. Dziś po 100 m poczułam ból i choć bardzo chciałam biec dalej wiedziałam, że może to pogorszyć sprawę, dlatego się zatrzymałam. O tym co dalej z sezonem halowym zdecydujemy po badaniach - skomentowała na Instastories Bukowiecka
Najbliższe plany startowe, Natalia miała bardzo ambitne - już w najbliższą sobotę, 8 lutego, na łódzkim mityngu „ORLEN Cup” miała rozprawić się z „życiówką” na 60 metrów (7.78 z 2016 roku). Potem miała zaplanowane już tylko bieganie 400 metrów - we francuskim Lievin (13 lutego), na toruńskim „ Copernicus Cup” (16 lutego) i na halowych mistrzostwach Polski (22-23 lutego).
A 7 marca, pierwsze biegi eliminacyjne (oraz półfinały) halowych mistrzostw Europy, których gospodarzem będzie holenderski Apeldoorn.
