Żeby zobaczyć skalę problemu, najlepiej pojechać na południe województwa. Na przykład do niewielkiej wsi Porzecze w gminie Boleszkowice. Można tu usłyszeć głosy, że Odrę da się przejść niemal suchą stopą, bo na środku potworzyły się piaskowe wyspy.
– Takiej Odry nigdy nie widziałem. Tu, gdzie teraz jestem, zawsze była woda, a teraz ptaki sobie na środku rzeki siedzą na piasku – mówi pan Grzegorz, wędkarz z Gorzowa, który jest stałym bywalcem Porzecza.
Skutki suszy gołym okiem widać też w Gozdowicach w gminie Mieszkowice. Tu polski i niemiecki brzeg Odry w sezonie łączy prom „Bez Granic”, który wozi ludzi, rowery i samochody w obie strony. Prom teoretycznie może zabrać 6 samochodów.
– Teraz zabieram nie więcej, niż trzy, bo i tak jesteśmy bardzo blisko dna, nie chcę zniszczyć promu – mówi Jan Borula, kapitan jednostki. Pokazuje też na wielką łachę bliżej niemieckiej strony. – Na razie ją jakoś omijamy, my tu mamy swoją ścieżkę wytyczoną i mam nadzieję, że do końca sezonu dotrwamy, ale lekko nie jest – podkreśla.
Kilkadziesiąt metrów dalej od promu cumują barki pracujące przy budowie ostróg przeciwpowodziowych.
– Z powodu suszy nie pływają od kilku tygodni. Mamy problem głęboko zależny od pogody, a ta jest bardzo kapryśna – mówi Marek Duklanowski, dyrektor Wód Polskich w Szczecinie.
Michał Zygmunt, muzyk i aktywista związany z Odrą, który na rzece spędza cały rok nagrywając m.in. jej dźwięki podkreśla, że problemem nie jest niski stan rzeki, bo taki w historii już bywał, ale regularność tego stanu.
– To jest rzeka, która ma swój charakter, która ma swoje źródła w Sudetach i dla niej najważniejsze są opady śniegu w górach. Wody jest po prostu coraz mniej – mówi.
Problemem coraz głośniej wybrzmiewającym przy okazji suszy są też skrajnie różne wizje na to, jak Odra powinna wyglądać w przyszłości. Z jednej strony to regulacja rzeki i przywrócenie jej żeglowności, z drugiej zachowanie bardziej naturalnego charakteru Odry z łęgami, łąkami i rozlewiskami, które wodę zatrzymują.
– Woda nie może spływać w niekontrolowany sposób, jak dzieje się to teraz, a to są lata zaniedbań i mamy to, co mamy – przekonuje w rozmowie z „Głosem” Bartosz Fabiańczyk, prezes Związku Polskich Armatorów Śródlądowych. – Jeśli Odra będzie żeglowna, wszyscy na tym skorzystamy – uważa.
- Nie mam nic przeciwko temu, żeby odbywał się tu ruch statków. Ale dostosujmy statki do rzeki, a nie rzekę do statków. Mówienie o wielkiej żegludze na Odrze to w tej chwili tak, jakbyśmy mówili o urządzaniu puszczy, podczas gdy płonie las – mówi z kolei Michał Zygmunt.
Pracom na Odrze sprzeciwia się Koalicja Ratujmy Rzeki, która w jednej ze swoich publikacji podkreśla, że „nie jest możliwe zapewnienie niezawodności i efektywności transportu wodnego w dzisiejszych uwarunkowaniach gospodarczych, hydrologicznych i klimatycznych”.
Budowę nowej infrastruktury otwarcie krytykuje niemiecka strona, m.in. Dirk Treichel, dyrektor Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, który uważa, że prowadzone przez polską stronę prace na Odrze, zniszczą cenne siedliska w Parku.
Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk w Polskim Radiu 24 zarzucił niemieckiej Brandenburgii, że blokuje polską inwestycję mającą na celu poprawę regulacji Odry w jej dolnym biegu.
- Blokada tej inwestycji, to rzecz naszym zdaniem kompletnie nieracjonalna. Oczywiście główny powód to rzekome działania ekologiczne. My nie widzimy w tym żadnych działań negatywnych ekologicznie, ponieważ Odra już od dawna tak wyglądała i wygląda. Zresztą to jest chyba najbardziej ekologiczny sposób realizacji możliwości utrzymania tej rzeki - wyjaśniał Marek Gróbarczyk.
Przed weekendem wodowskaz w Gozdowicach wskazywał poziom 183 cm.
Coraz mniej wody w Odrze! Uziemione barki, a na rzece tworzą...
