Spis treści
Trzy państwa uznały w środę niepodległość Palestyny
Palestynę uznaje większość państw na świecie, najmniej w Europie. Hiszpania, Irlandia i Norwegia ogłosiły w środę, że 28 maja uznają państwo palestyńskie. Inne kraje chcą to zrobić dopiero po zakończeniu izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych, które od 2009 roku tkwią w martwym punkcie.
Irlandia, Hiszpania i Norwegia twierdzą, że robią to teraz, by nadać impet procesowi politycznemu, który ma doprowadzić do trwałego rozwiązania obecnego kryzysu. Kraje te reagują także na wewnętrzne naciski polityczne, by okazać większe wsparcie dla Palestyńczyków w obliczu drastycznej wojny prowadzonej w Strefie Gazy przez Izrael.
Które państwa uznają Palestynę, a które nie?
Z 27 członków Unii Europejskiej Palestynę uznają jedynie: Polska, Węgry, Bułgaria, Czechy, Słowacja, Rumunia, Szwecja, Cypr i połowicznie Malta. Z tego grona jedynie Szwecja podjęła taką decyzję będąc już członkiem UE w 2014 roku, z kolei rząd Słowenii wskazuje na możliwość uznania Palestyny wkrótce.
Niepodległości państwa palestyńskiego nie uznały jak dotąd m.in. Wielka Brytania, Francja i Niemcy.
Jakie znaczenia ma fakt uznania niepodległości państwa palestyńskiego?
Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna (Nowa Lewica) pytany przez i.pl czy fakt, że coraz więcej państw uznaje niepodległość Palestyny ma jakieś znaczenie, odpowiedział, że ma to ogromne znaczenie. – My uznaliśmy deklarację niepodległości Palestyny już w 1988 roku – podkreślił.
Wiceszef MSZ dodał, iż cieszę się, że „robią to państwa, w których rządzą socjaldemokraci”. – Mówimy o Hiszpanii, mówimy o Portugalii. Mówimy o socjaldemokratycznym premierze Pedro Sanchezie (Hiszpania), który jest moim przyjacielem, o premierze Portugalii, który jest moim przyjacielem, więc cała rodzina socjaldemokratyczna łączy się w tym, aby Palestyna była niezależnym, samodzielnym państwem – wskazał.
Co ma z tym wspólnego konflikt izraelsko-palestyński?
Pytany o to, czy konflikt izraelsko-palestyńskim ma coś wspólnego z tym, że Hiszpania, Irlandia i Norwegia w ostatnim czasie uznały niepodległość Palestyny, Andrzej Szejna odpowiedział, iż „oczywiście, że tak”. – Ten konflikt zaczyna być niehumanitarny i wszyscy – nawet jeśli jesteśmy z tej czy innej strony sceny politycznej – nie zgadzamy się z tym, jak są traktowani cywile przez wojsko izraelskie. W tym konflikcie zginął jeden z naszych cywili, działacz humanitarny Damian Soból. My po prostu nie odpuścimy tego. Izrael musi się zatrzymać. Uznajemy jego prawo do samoobrony, ale ono w konsekwencji nie może oznaczać krzywdzenia ludności cywilnej Palestyny. To jest sprzeciw ONZ i większości państw na świecie zrzeszonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych – podkreślił.
Ostatni sygnał ostrzegawczy dla Netanjahu?
Wiceszef MSZ pytany zaś o to, czy uznawanie niepodległości Palestyny można uznać za porażkę premiera Izraela Benjamina Netanjahu, powiedział, że nie uznawałby tego w kategorii porażki. – Uważam, że to powinien być ostatni sygnał ostrzegawczy dla premiera Netanjahu, że powinien się cofnąć. Szef izraelskiego rządu powinien zrozumieć, że wojna z Hamasem nie oznaczy wojny z prawem międzynarodowym, nie oznacza wojny z ludnością cywilną i nie oznacza wojny ze społecznością – wyjaśnił Andrzej Szejna.
