Spis treści
1/4 finału Pucharu Polski: Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 3:1 (0:1)
Drugie tego dnia spotkanie ćwierćfinałowe lepiej rozpoczął zespół ze stolicy. Kacper Chodyna otrzymał znakomite podanie na wolne pole, wypuścił sobie piłkę, a na końcu podciął piłkę nad bezradnym bramkarzem Sławomirem Abramowiczem. Przez chwilę kibice zasiadający przy Łazienkowskiej w Warszawie wraz z piłkarzami się cieszyli. Po chwili do gry wkroczył VAR, a na nim najlepszy polski sędzia Szymon Marciniak. Zadecydowały milimetry:
Po półgodzinie gry to jednak Jagiellonia narzuciła swoje tempo i nawet strzeliła bramkę. Golem popisał się Jarosław Kubicki, któremu wystawił Miki Villar z prawej strony. Pomocnik sfinalizował piękną, koronkową akcję i umieścił piłkę przy prawym słupku bramki strzeżonej przez Vladana Kovacevicia, zakontraktowanego zimą ze Sportingu Lizbona. Bośniak w stołecznym klubie występuje na zasadzie półrocznego wypożyczenia.
Próbował odpowiedzieć przed przerwą również Bartosz Kapustka czy Ryoya Morishita. Popularny Kapi uderzył jedynie w słupek, a Japończyk z kilku metrów nie skierował piłkę w światło bramki.
Jan Ziółkowski wyrównał w drugiej połowie
Krótko, bo tylko trzy minuty w drugiej połowie Jagiellonia cieszyła się z prowadzenia. W 48. minucie Jan Ziółkowski najprzytomniej odnalazł się w polu karnym i pokonał Abramowicza. Była to pierwsza bramka w barwach Legii dla 19-letniego młodego, wchodzącego do drużyny stopera.
Chwilę później, Ilja Szkurin miał szansę na wyprowadzenie swojej nowej drużyny na prowadzenie. Chodyna wypatrzył Białorusina, a ten nie przyjął sobie dobrze piłki w polu karnym i złapał ją Abramowicz. Wcześniej, piłka po uderzeniu głową Afimico Pululu trafiła w rękę białoruskiego napastnika. Po interwencji VAR nie zdecydowano się jednak przyznać rzutu karnego dla Jagiellonii Białystok, zresztą po faulu na 16-letnim Oskarze Pietuszewskim również.
Ryoya Morishita przesądził o awansie. Półfinał dla Legii
Najpierw pięknym strzałem w 86. minucie popisał się Japończyk Ryoya Morishita, a potem tuż przed ostatnim gwizdkiem ten sam piłkarz podwyższył prowadzenie atomowym uderzeniem. - Piłka po jego strzale wypadła z bramki - zwrócił uwagę Jacek Laskowski, komentator stacji TVP Sport.
Przed końcem, długiego doliczonego czasu gry piłkarze obydwu zespołów rzucili się sobie do gardeł i posypały się kartki od sędziego Piotra Lasyka z Bytomia. Najbardziej emocjom dali się ponieść Bartosz Kapustka (kapitan Legii) oraz napastnik Jagiellonii, Afimico Pululu, którzy zresztą otrzymali upomnienie od arbitra.
