Do eksplozji doszło w czwartek po godzinie 10 w instalacjach Unipetrolu na przedmieściach Kralup nad Wełtawą, miasta na północ od Pragi. Firma, która należy do Orlenu, produkuje kauczuki syntetyczne oraz polistyren i jest jednym z największych producentów plastiku w Czechach. Początkowo czeskie media informowały, że do eksplozji doszło w zakładach chemicznych należących do polskiej spółki Synthos w tym samym mieście. Rzeczniczka spółki zdementowała jednak te informacje, a przedstawiciel Unipetrolu poinformował, że to na terenie tej firmy doszło do tragedii.
Jak poinformował rzecznik Unipetrolu eksplozja nastąpiła w jednej z cystern. Dodał on jednak, że nie istnieje już dalsze niebezpieczeństwo, a burmistrz Kralup na Wołtawą, Peter Holk, podkreślił, że nie ma żadnego zagrożenia dla mieszkańców. – Otrzymaliśmy informację o sześciu zabitych oraz kilku ciężko rannych osobach – powiedziała agencji informacyjnej CTK Vladimira Kerekova, rzeczniczka straży pożarnej w regionie. Na miejscu trwa akcja ratunkowa, w której, jak powiedziała rzeczniczka lokalnego pogotowia Petra Effenbergerová, uczestniczy pięć ekip ratunkowych oraz śmigłowiec z Pragi. Nieznana jest przyczyna eksplozji, ustali ją policyjne dochodzenie.
„Na spotkaniu z Sekretarzem Generalnym w Brukseli usłyszałem tragiczną wiadomość o sześciu zabitych w Kralupach nad Wołtawą. Pragnę wyrazić wyrazy głębokie współczucia dla poszkodowanych”, napisał na Twitterze prezydent Czech Andrej Babisz. Czeskie media zaznaczają, że to największa katastrofa w czeskich zakładach chemicznych od 1975 r., kiedy w fabryce w Zalużi zginęło 16 osób. Eksplozja w Kralupach nad Wołtawą jest czwartą taką katastrofą w Czechach pod względem ilości ofiar śmiertelnych.
POLECAMY: