- Nie mam pewności, na co syn został zaszczepiony i czy w ogóle - mówi pani Anna, matka dziecka, które było pod opieką DOM MED-u. Do wczoraj na policję zgłosili się zdezorientowani i przestraszeni rodzice ponad 130 dzieci.
Pani Małgosia sprawiała na wszystkich bardzo miłe wrażenie. - Miła, skromna i ciepła osoba. Miała dobre i fachowe podejście do dzieci - mówi pani Anna. Pielęgniarka pracowała od trzech lat w przychodni, w tym szczepiąc dzieci szczepionkami obowiązkowymi i tzw. komercyjnymi. To dodatkowo płatne szczepienia na rotawirusy i pneumokoki, a także skojarzone szczepionki 5w1 lub 6w1. Te ostatnie to szczepienia obowiązkowe, które podawane są w taki sposób, aby ograniczyć do minimum kłucie dziecka, czyli doustnie lub za pomocą jednego zastrzyku. Ta forma jest także dodatkowo płatna. Koszt takiego pakietu szczepień to około 1500 złotych. I to właśnie te opłacane przez rodziców szczepienia pielęgniarka miała fałszować.
- Mój syn miał podane w DOM MED-zie wszystkie szczepionki, zarówno obowiązkowe, jak i te przeciw rotawirusom i pneumokokom - opisuje pani Anna. - Gdy pojawiłam się w przychodni, by porównać książeczkę zdrowia dziecka z kartą szczepień z ośrodka okazało się, że w karcie nie widnieją szczepionki przeciw pneumokokom, ospie oraz rotawirusom, nazwy szczepionek skojarzonych przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi i polio z książeczki nie zgadzają się z wpisami do karty, nie zgadzają się także producenci szczepionek - opisuje.
Sprawą zajęła się już pruszkowska policja i Prokuratora Rejonowa oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Pruszkowie. - Przeprowadzona przez nas tydzień temu kontrola w tej placówce wykazała jawne nieprawidłowości w zakresie podawania dzieciom szczepionek komercyjnych, ale nie mogę zdradzać szczegółów, póki nie zamkniemy postępowania - mówi Marzena Pracoń z pruszkowskiego sanepidu. - Prosimy natomiast o zgłaszanie się do nas rodziców korzystających z usług DOM MED-u z książeczkami zdrowia dzieci, aby móc porównać je z dokumentacją placówki - apeluje. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy ponad tydzień temu kierownictwo przychodni dopatrzyło się nieprawidłowości w dokumentacji placówki. - Pielęgniarka została zwolniona, a sprawę zgłosiliśmy do prokuratury - mówi Andrzej Michnowski, dyrektor DOM MED-u. Dyrektor zaoferował także wszystkim rodzicom przeprowadzenie darmowych badań krwi na obecność przeciwciał, aby sprawdzić, czy i jakie szczepionki otrzymały dzieci.
Wiele rodziców jednak nie chce skorzystać z tej oferty. - Czuje się oszukana i wykorzystana przez tę przychodnię i nie mam ochoty robić tam kolejnych badań - mówi pani Anna. - I ja się im wcale nie dziwię - komentuje doktor Paweł Grzesiowski, pediatra i immunolog. - Samo takie badanie jest dość proste, ale cała akcja nie może być chaotyczna, bo nie będzie ani tania, ani łatwa, trzeba bowiem dotrzeć do wszystkich dzieci - wyjaśnia. Wszystko powinno odbyć się pod nadzorem Inspekcji Sanitarnej, która w Polsce kontroluje przeprowadzanie szczepień ochronnych - dodaje. Uspokaja jednocześnie, że każde szczepienie można uzupełnić w dowolnym momencie bez szkody dla zdrowia dzieci. W wielu przypadkach przepadło szczepienie przeciw rotawirusom, to bowiem można podać tylko w ciągu pierwszych sześciu miesiącach życia dziecka. - To paskudne przestępstwo, szczególnie, że dotyczy działań profilaktycznych - kończy Grzesiowski.
Od trzech lat pielęgniarka z przychodni DOM MED zamiast szczepić dzieci, podawała im sól fizjologiczną. Rodzice kilkuset dzieci są przerażeni
Jeśli którekolwiek z dzieci zaszczepionych w DOM MED-zie zachorowało na chorobę, przed którą szczepionka miała chronić, podejrzana pielęgniarka może odpowiadać za narażenie zdrowia lub życia