Spis treści
Premier League: Manchester City - Manchester United 1:2 (1:0)
Zgodnie z przewidywaniami, gospodarze na Etihad Stadium ruszyli do ataku i chcieli jak najszybciej strzelić pierwszą bramkę w niedzielnym hicie kolejki. W polu karnym czyhał więc superstrzelec z Norwegii, Erling Braut Haaland. Dośrodkowanie w kierunku snajpera przeciął jednak niezawodny w takich sytuacjach Lisandro Martinez i The Citizens mieli jedynie rzut rożny.
Podopieczni Rubena Amorima starali się odpowiedzieć. Aktywny był w pierwszych minutach Mason Mount, kiedy to Anglik napędził akcję dobrym podaniem w kierunku Diogo Dalota. Portugalczyk nawet wrzucił z lewej strony w pole karne, lecz Ederson zdołał wyjść do piłki i ją złapać. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy. Wychowanek Chelsea szybko musiał opuścić boisko z powodu urazu. Tak - kolejnego, którego nabawił się w klubie z Old Trafford.

Zmienił go w 11. minucie Kobbie Mainoo.
Przewaga City się pogłębiała, lecz podopieczni Guardioli mieli problem z przełamaniem bloku defensywnego. Czerwone Diabły dzielnie się broniły i sporadycznie atakowały. Choć najlepszą okazję miał Amad Diallo, który zabrał się z piłką w polu karnym i uderzył jedynie w boczną siatkę. Jak się okazało piłkarz United znalazł się jednocześnie na spalonym.
Manchester City objął prowadzenie w 36. minucie. Gvardiol uradował Etihad
Przed przerwą gospodarze objęli prowadzenie. Wrzutka w pole po centrze z rzutu rożnego, najwyżej wyskoczył Josko Gvardiol i Chorwat mocnym uderzeniem głową wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie w 36. minucie. W drugiej połowie ataki Czerwonych Diabłów starał się napędzać Bruno Fernandes i Portugalczyk kilkukrotnie zagroził Edersonowi. W 78. minucie natomiast z ławki podniósł się Antony i Brazylijczyk trzeba przyznać dobrze się prezentował.

Cudowny Diallo: wywalczył rzut karny i dał zwycięstwo w derbach
Z animuszem atakował również Amad Diallo. Iworyjczyk na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu wpadł w pole karne, minął jednego, drugiego obrońcę i pozwolił siebie sfaulować. Nie zdecydował się na strzał, a Nunes nie wyhamował i wpadł z impetem w młodziutkiego piłkarza Manchesteru United.
Do jedenastki podszedł klasycznie - Bruno Fernandes i Portugalczyk uderzył w swoim stylu, myląc przy tym brazylijskiego bramkarza Manchesteru City i wciąż The Citizezns pozostawało bez zwycięstwa od rywalizacji z Nottingham. Na domiar złego dla gospodarzy - Amad Diallo znów wpadł w pole karne i ustanowił wynik rywalizacji.

Manchester United po triumfie w derbach awansował w tabeli na 12. miejsce, City dla porównania utrzymało 5. lokatę w Premier League, choć to kolejna wpadka podopiecznych Pepa Guardioli. W następnym tygodniu zagrają z Aston Villą, czyli sąsiadem w tabeli.
Mecz odbędzie się w Birmingham na Villa Park.
