Prokuratura Rejonowa Szczecin Prawobrzeże wszczęła dziś przed południem dwa śledztwa dotyczące wydarzeń ze szpitala w Zdunowie. Pierwsze dotyczy śmierci pacjenta.
- Postępowanie prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci - wyjaśnia prokurator Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
To standardowa kwalifikacja przyjmowana w podobnych sytuacjach. Nie oznacza, że ktoś musiał się przyczynić do śmierci pacjenta. Na wiele wątpliwości odpowie sekcja zwłok, którą prokuratura jeszcze dziś może zarządzić. Drugie postępowanie dotyczy podżegania pacjenta do usiłowania zabójstwa lekarza. To dość zaskakująca informacja, choć nie dla prawników. Prokuratura musiała się zdecydować na takie rozwiązanie, gdyż w sprawie mamy do czynienia z dwoma osobami pokrzywdzonymi: pacjentem, który zmarł oraz lekarzem, który został przez niego zraniony. Obu spraw nie można prowadzić w jednym postępowaniu, stąd osobne śledztwo w sprawie ataku na lekarza.
W tym wątku prokuratura chce wyjaśnić, dlaczego pacjent zdecydował się na atak i skąd wziął nóż. Ze względu na to, że napastnik nie żyje, nie można było wszcząć sprawy o usiłowanie zabójstwa. Dlatego skorzystano z przepisu o podżeganiu, który pozwala na ustalenie okoliczności ataku, także w przypadku, gdy napastnik nie żyje.
- Dziś formalnie rozpoczyna się śledztwo w sprawie zdarzeń w szpitalu w Zdunowie. Będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności. Wydane zostanie także postanowienie o sekcji zwłok - mówiła w poniedziałek rano prokurator Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na oddziale Klinika Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji. Dyżur miał wtedy dr Jacek A. Jednym z pacjentów był mężczyzna w średnim wieku, który miał zespół uzależnienia alkoholowego. Ze względu na pobyt w szpitalu nie pił alkoholu. W pewnym momencie bardzo się zdenerwował. Zaatakował lekarza. Chwycił ostre narzędzie (nie wiadomo, czy chodzi o nóż) i uderzył lekarza w klatkę piersiową. Rana nie okazała się groźna, ale pacjent nadal był bardzo agresywny.
Doszło do szamotaniny. W pewnym momencie pacjent osłabł. Lekarze zaczęli go reanimować. Po chwili zmarł. Sekcja zwłok ustali co było przyczyną zgonu.
