PiS chce zmienić Kodeks wyborczy
Projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego przygotowany przez posłów Prawa i Sprawiedliwości zakłada m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem procedury ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu, rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach.
Co jest głównym celem zmiany?
Poseł PiS Marek Ast, który jest przedstawicielem wnioskodawcy, pytany przez i.pl o to, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość chce zmienić Kodeks wyborczy odpowiedział, że głównym celem jest zwiększenie dostępności do lokali wyborczych.
– Tak, aby Polacy, którzy do tej pory nie mieli możliwości bezpośredniego udziału w wyborach w tych miejscowościach, które liczyły poniżej 500 mieszkańców, musieli być oni dowożeni, często z uwagi na ograniczenia czy komunikacyjne, czy związane z niepełnosprawnością. W związku z tym nie mogli wziąć udziału w wyborach – wyjaśnił.
Marek Ast podkreślił, że PiS liczy, że dzięki tej ustawie liczba lokali wyborczych zwiększy się o około 6 tys. czyli z 27 tys. do 33 tys. – To znakomicie poprawi z jednej strony – dostępność, a w konsekwencji również frekwencję wyborczą i to jest ten kierunek zmian, a z drugiej strony – to zwiększenie transparentności wyborów przejrzystości tak, aby nie dochodziło do nieprawidłowości – mówił.
Poseł przypomniał w tym kontekście rok 2014, kiedy w wyniku – de facto – manipulacji ustawodawcy i wprowadzenia tzw. książeczek do głosowania było 20 tys. głosów nieważnych w wyborach do sejmików.
– Chcemy spowodować, aby komisje mogły działać i sprawniej, ale też w przejrzysty sposób – dodał.
Marek Ast odpowiada na zarzuty opozycji
Zdaniem Polski 2050 „projektowane zmiany w Kodeksie wyborczym są rozgrywane przez Zjednoczoną Prawicę jako sposób na zwiększenie frekwencji wyborczej, ale fakty absolutnie są inne; przez te zmiany może być nawet pół miliona mniej oddanych głosów”. Marek Ast, odpowiadając na te zarzuty, powiedział, że jest to jakieś nieporozumienie.
– Akurat zmiana związana z głosowaniem korespondencyjnym to wynik również konsultacji z Państwową Komisją Wyborczą i Krajowym Biurem Wyborczym oraz nieprawidłowościami, które wiązały się z głosowaniem korespondencyjnym – wyjaśnił.
– Chodzi też o uniknięcie tzw. podwójnego głosowania, że ktoś może z jednej strony – wysłać głos, a z drugiej strony – przyjechać np. zza zachodniej granicy i zagłosować po raz drugi w lokalu wyborczym. Chcemy to wyeliminować – dodał.
Podkreślił, że głosowanie korespondencyjne jest oczywiście zachowane, ale pod tymi rygorami, które przewidujemy w Kodeksie wyborczym. – Oczywiście, Polacy za granicą też mogą głosować w konsulatach i ambasadach – wyjaśnił.
Dopytywany o drugi zarzut opozycji, która twierdzi, że zmiany w Kodeksie wyborczym będą premiować Prawo i Sprawiedliwość, Marek Ast wyjaśnił, że tak nie jest.
– Celem jest zwiększenie frekwencji wyborczej. Działa to na korzyść praktycznie wszystkich komitetów wyborczych, a przede wszystkim na korzyść Polaków, którzy chcą brać udział w święcie demokracji, jakim są wybory, a często – z uwagi na wykluczenie komunikacyjne – do tej pory nie mogli – wyjaśnił.

lena