W poniedziałek upłynął termin rejestracji komitetów wyborczych, które wystawią swoich kandydatów w jesiennych wyborach samorządowych. Na Dolnym Śląsku jest ich dokładnie 783. To z ich list wybierzemy już niebawem 8 prezydentów miast, 83 burmistrzów, 78 wójtów i tysiące radnych.
Pod względem ilości komitetów wyprzedzają nas tylko województwa mazowieckie i wielkopolskie. Najwięcej komitetów zarejestrowało się w okręgach: jeleniogórskim - aż 235 i wrocławskim - 231. W okręgu wałbrzyskim swoich kandydatów wystawi 185 komitetów, a w legnickim - 127. To z ich list wybierzemy już niebawem 8 prezydentów miast, 83 burmistrzów, 78 wójtów i tysiące radnych!
Politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Robert Alberski, podkreśla, że z tej aktywności powinniśmy się cieszyć, bo to dowód na to, że lokalna demokracja ma się bardzo dobrze, a ludzi, którzy chcą zmieniać swoje małe wsie czy wioski, wciąż nie brakuje.
Idealiści w radach
Tłumaczy, że w zdecydowanej większości są to polityczni idealiści. W gminach pieniądze z diety radnego są niewielkie, a mieszkańcy są bardzo krytyczni. Wszyscy się tam znają i wiedzą, do kogo pójść po pomoc lub z pretensjami.
- Proszę też pamiętać, że na poziomie samorządu partyjny szyld stanowi wręcz obciążenie. Mamy czasy bardzo radykalnych podziałów i wielu samorządowców nie chce opowiadać się po którejś ze stron, bo wie, że być może i zyska poparcie partii, ale jednocześnie zbuduje sobie negatywny elektorat. To partyjne poparcie pewnie przydaje się, kiedy kandydują pierwszy raz. Tak było przed laty w przypadku Rafała Dutkiewicza czy Tadeusza Krzakowskiego. Potem każdy buduje swoją „markę”, a do tego najlepsze jest własne nazwisko - mówi profesor Alberski.
Partyjne poparcie może zaszkodzić
I rzeczywiście, większość obecnych włodarzy miast czy gmin powołało swój komitet wyborczy. Co ciekawe, robią to nawet ci, którzy w ostatnich wyborach starowali z list partyjnych i nadal do partii należą. Tak jest m.in. w Świdnicy, gdzie obecna prezydent Beata Moskal- Słaniewska - choć jeszcze kilka tygodni temu wskazana przez władze Sojuszu Lewicy Demokratycznej jako ich kandydatka na prezydenta i zadeklarowana działaczka tej partii - będzie starować z własnego komitetu.
Podobnie jest w Kłodzku. Burmistrz Michał Piszko cztery lata temu starował z list Platformy Obywatelskiej. W tym „daje nazwisko” komitetowi „Lubię Kłodzko”. Z list PO w ostatnich wyborach startował również prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, teraz postawił na własny komitet.
- Uznałem, że szersza formuła, czyli komitet, który wystawi kandydatów z różnych środowisk, zapewni mi większą reprezentatywność. Nie chcę partyjnych szyldów. Zależy mi bardziej na tym, by skupić wokół siebie tych, którzy tak jak ja chcą pracować dla Wałbrzycha - tłumaczy prezydent.
Mirosław Haniszewski, wójt gminy Warta Bolesławiecka, gminą rządzi już 28 lat i nigdy nie startował w wyborach z poparciem partyjnym.
- W gminach, zwłaszcza wiejskich, ludzie głosują na konkretnych kandydatów, bo ich znają, bo doskonale wiedzą, co udało im się zrobić, a co nie. Dlatego bardzo cieszę się, że tych komitetów wyborczych jest tak dużo. Będzie wybór, a dzięki temu do rad gmin wejdą najlepsi. Ci, którzy cieszą się największym zaufaniem. Mnie taka demokracja bardzo się podoba - podkreśla wójt Haniszewski.