CDU/CSU wygrała wybory w Niemczech. Sukces AfD, ale to przegrana SPD wejdzie do koalicji

Grzegorz Kuczyński
Friedrich Merz i CDU/CSU świętują zwycięstwo
Friedrich Merz i CDU/CSU świętują zwycięstwo Du Zheyu/Xinhua News/East News
Wybory do Bundestagu bez niespodzianek. Dwie partie uzyskały historyczny wynik: SPD najgorszy, AfD najlepszy. Zwyciężyła zaś zdecydowanie chadecja. Wyniki wyborów parlamentarnych w Niemczech oznaczają niemal nieunikniony powrót do dwupartyjnej „wielkiej koalicji” SPD i CDU/CSU z czasów Angeli Merkel (trzykrotnie), na czele z chadekami.

SPIS TREŚCI

Rozkład mandatów w Bundestagu jest już znany: z 630 miejsc 208 przypada CDU/CSU, 152 skrajnie prawicowej AfD, 120 socjaldemokratom, 85 Zielonym i 64 skrajnie lewicowej Die Linke. Ponadto jeden mandat przypadnie Stowarzyszeniu Wyborców Południowego Szlezwiku (SSV), partii duńskiej mniejszości, która nie podlega pięcioprocentowemu progowi wyborczemu.

Wyniki wyborów po przeliczeniu głosów ze wszystkich 299 okręgów:

  • CDU/CSU 28,5 proc.

  • AfD 20,8 proc.

  • SPD 16,4 proc.

  • Zieloni 11,6 proc.

  • Die Linke 8,7 proc.

Frekwencja wyborcza wyniosła 84 procent i była najwyższa od 1990 roku.

Kampania i głosowanie do Bundestagu

Głównymi tematami kampanii wyborczej były gospodarka, migracja i bezpieczeństwo. Poprzednia koalicja rządząca kierowana przez Olafa Scholza rozpadła się właśnie z powodu niezdolności do porozumienia w sprawie polityki gospodarczej. Niemcy, największa gospodarka w UE, nie rozwijały się przez dwa lata z rzędu. Migracja i bezpieczeństwo to kolejne dwa najważniejsze tematy. Od maja 2024 r. w Niemczech doszło do pięciu śmiertelnych ataków autorstwa imigrantów, z których trzy miały miejsce w samym środku kampanii wyborczej. W przeddzień wyborów, w sobotę, doszło do kolejnego ataku: mężczyzna (według policji - Syryjczyk) dźgnął nożem turystę przed pomnikiem ofiar Holokaustu. Ważnym elementem kampanii była też wojna na Ukrainie i kwestia pomocy dla Kijowa oraz relacji z Moskwą.

Niemcy wybierali swych przedstawicieli w 299 jednomandatowych okręgach wyborczych, a każdy wyborca musiał zagłosować na konkretnego kandydata do Bundestagu. Resztę mandatów rozdzielono proporcjonalnie między partie, które przekroczyły próg 5 proc., na podstawie list partyjnych sporządzonych w krajach związkowych. Obecne wybory odbyły się po raz pierwszy według nowej ordynacji: liczba miejsc w parlamencie została zmniejszona z 733 do 630.

Merz zostanie kanclerzem?

Lider zwycięskiego bloku CDU/CSU, Friedrich Merz, jest głównym pretendentem do objęcia stanowiska kanclerza. Merz obiecuje odbudować niemiecką gospodarkę, ograniczyć migrację, obniżyć podatki i wydatki socjalne oraz zwiększyć wsparcie dla Ukrainy. Głosowanie w Bundestagu nad wyborem nowego kanclerza odbędzie się jednak dopiero po utworzeniu koalicji rządzącej. Merz przyznał, że nie będzie to łatwe. Wynik wyborów sprawia, że utworzenie rządu jest „być może nawet trudniejsze niż się spodziewaliśmy”.

Chadekom do większości brakuje aż 108 mandatów, będą więc musieli utworzyć koalicję. Nie będzie to druga siła Bundestagu, AfD. Sam Merz odmówił współpracy z nią, mówiąc, że jego blok nie będzie „szukał wolności i pokoju na kolanach Putina”. Ponadto w Niemczech obowiązuje tak zwana „zapora ogniowa” - zasada, która wyklucza współpracę lub wchodzenie w koalicję z prawicowymi populistami. Merz został oskarżony o złamanie tej zasady, gdy zapewnił poparcie AfD w parlamencie dla ustawy zaostrzającej migrację (ustawa ostatecznie nie została przyjęta).

Jeśli jednak SPD, która zajęła trzecie miejsce, dołączy do bloku CDU/CSU w Bundestagu (tworząc tak zwaną „wielką koalicję”), Alternatywa dla Niemiec prawdopodobnie stanie się największą partią opozycyjną w parlamencie. Pozostaje jeszcze pytanie o Zielonych, czy chadecy i socjaldemokraci dobiorą ich sobie do koalicji? Merz obiecał utworzyć rząd przed Wielkanocą, czyli ma na to niecałe dwa miesiące.

Trudne zadanie przez CDU/CSU i SPD

Tradycyjny czarno-czerwony sojusz (pod względem barw partyjnych) przypomina „zaaranżowane małżeństwo w sensie ciągłych nieatrakcyjnych kompromisów”, pisze Euraktiv, ale dla inwestorów jest preferowany przez stabilność, łatwość zarządzania i nadzieje na ożywienie stagnacyjnej gospodarki. Kanclerzem, który zastąpi Olafa Scholza, będzie bardziej proukraiński Friedrich Merz, który już zobowiązał się do zakończenia formowania rządu w ciągu dwóch miesięcy i dążenia do prawdziwej niezależności od USA.

Jednak ewentualna kolejna czarno-czerwona koalicja będzie działała w dużo trudniejszych warunkach, niż te z czasów Angeli Merkel (2005-2009, 2013-2017, 2018-2021). AfD, nieustannie oskarżana o związki z Rosją, niemal podwoiła swój wynik z poprzednich wyborów, zdobywając 21 proc. mandatów. Wraz z odnoszącą niespodziewane sukcesy Die Linke (8,7 proc.), w parlamencie powstanie blokująca opozycja. Jest ona w stanie pogrzebać np. podniesienie limitu zadłużenia państwa na rzecz inwestycji w obronność i infrastrukturę.

Wyniki dwóch tradycyjnych największych partii w RFN są w rzeczywistości skromne. W porównaniu z poprzednimi wyborami chadecy zyskali zaledwie 11 mandatów, podczas gdy SPD straciła 86 (prawie połowę stanu posiadania) i zyskała 16,5 proc. - najgorszy wynik od końca II wojny światowej. Dwupartyjna „wielka koalicja” została uratowana tylko dzięki porażce mniejszych partii.

AfD i Lewica zyskały kosztem BSW

FDP, „partia biznesu”, która była częścią poprzedniej koalicji, nie dostała się do parlamentu. Wraz z rezygnacją jej lidera Christiana Lindnera ze stanowiska ministra finansów rozpoczął się kryzys parlamentarny, który doprowadził do przedterminowych wyborów. Poza parlamentem znalazła się również prorosyjski lewicowy Sojusz Sary Wagenknecht (BSW), któremu zabrakło około 10 000 głosów do przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego.

Lewicowo-populistyczna partia Wagenknecht, założona w 2023 roku, po raz pierwszy wzięła udział w wyborach ogólnokrajowych. Biorąc pod uwagę dobre wyniki w wyborach we wschodnich landach na jesieni ub. r., porażka musi być rozczarowaniem. BSW uzyskał 4,97 procent głosów i nie przekroczył 5-procentowego progu wyborczego, aby wejść do parlamentu. Wygląda na to, że Lewica, której wcześniej BSW odbierał wyborców, skutecznie przeszła do kontrataku, pozostawiając partię założoną przez swych byłych działaczy poza Bundestagiem. W Berlinie Lewica niespodziewanie zajęła pierwsze miejsce z 19,9% głosów, podczas gdy CDU/CSU pozostała na drugim miejscu z 18,3% głosów.

O podobny elektorat BSW walczył też z AfD, jak widać nieskutecznie. Jest to najlepszy wynik w historii Alternatywy dla Niemiec, a po zakończeniu wyborów partia Alice Weidel niemal podwoi liczbę swoich deputowanych w Bundestagu. Alternatywa dla Niemiec zyskała najwięcej we wschodnich landach, gdzie znalazła się na szczycie niemal wszędzie z wyjątkiem dużych miast.  Ostatnio skrajnie prawicowa partia szybko zyskuje popularność również na zachodzie kraju. Liderka AfD Alice Weidel powiedziała, że jest gotowa współpracować z każdym, ale zdaje sobie sprawę, że obecnie koalicja z jej udziałem jest niemożliwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl