A to dlatego, że oskarżony zrezygnował z adwokata z wyboru i poprosił o obrońcę z urzędu. Ten zaś poprosił o odroczenie rozprawy, aby miał czas zapoznać się z aktami sprawy.
Prokuratura zarzuca 44-latkowi oszukiwanie, pozbawianie wolności i przywłaszczanie pieniędzy podopiecznym placówki, którzy na dodatek mieszkali w fatalnych warunkach.
Marek N. prowadził Dom Schronienia dla Potrzebujących i Bezdomnych. Wśród podopiecznych byli ludzie starsi i schorowani, którym 44-latek nie zapewniał opieki medycznej. Tak twierdzą śledczy, którzy ustalili, że pokoje były ciasne i przeludnione, zaś utrzymanie czystości było na tak niskim poziomie, że w placówce szerzyła się wszawica i świerzb.
Był to prawdziwy „dom grozy”, który – po doniesieniach medialnych – został zamknięty jesienią 2016 roku, zaś jego 19 podopiecznych przewieziono do szpitali w Zgierzu i Łodzi. Większość z nich była wychudzona i schorowana. Jedna z kobiet zmarła tuż po odebraniu jej przez rodzinę.