Tusk zapowiada "babciowe"
Lider PO spotkał się w środę wieczorem z mieszkańcami Częstochowy. W swoim wystąpieniu dużo uwagi poświęcił kwestii kryzysu demograficznego oraz sprawom związanym z macierzyństwem i finansowaniu przez państwo procedury in vitro.
Donald Tusk ogłosił kolejny punkt programu Koalicji Obywatelskiej. - Nazwaliśmy go tak, żeby łatwiej się o tym dyskutowało - "babciowe" - powiedział.
Mówił, że kobiety po urodzeniu dziecka i "po tych najważniejszych pierwszych tygodniach i miesiącach" bardzo często chciałyby wrócić do pracy.
- Chciałyby, ale nie mogą, bo żeby pójść do pracy po urlopie macierzyńskim czy nawet w jego trakcie i jeśli chcą, to nie mogą głównie dlatego, ponieważ nie ma z kim zostawić dziecka, albo nie ma pieniędzy na to, żeby zapłacić za żłobek - stwierdził Tusk.
Gorące komentarze ws. "babciowego"
Tuż po ogłoszeniu przez lidera PO nowego pomysłu na program socjalny, w sieci pojawiła się lawina komentarzy.
- Donald Tusk potrafi dużo obiecywać. W kampanii wyborczej obieca "babciowe", nie podwyższy wieku emerytalnego. A każdy wie, jak rządziła PO w latach 2007-15. Rząd PiS realnie wspiera polskie rodziny m.in. poprzez 500plus - napisała na Twitterze minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
Z kolei europoseł PiS Tomasz Poręba na swoim Twitterze podkreślił, że "problem polega na tym, że w ciągu 6 lat sprawowania władzy Donald Tusk złożył wiele obietnic, których nigdy nie zrealizował".
Inni internauci przypominają za to słowa Tuska, który krytykował PiS za "rozdawnictwo". W sieci przywoływane są także słowa Jacka Rostkowskiego, ministra w rządzie PO, który kilka lat temu mówił, że "pieniędzy nie ma i nie będzie".
Z kolei Barbara Socha, podsekretarz Stanu w MRiPS, przypomniała, że pomysł Tuska to nic nowego:
Dziennikarze nie mogli zadać pytań Tuskowi
Były premier w czwartek, oprócz Częstochowy, odwiedził Radzionków (woj. śląskie), gdzie, jak relacjonuje lokalny portal tarnogorski.info, miał także udzielić odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Według tej relacji, tak się jednak nie stało i wszystkie zgromadzone media zostały poinformowane, że przewodniczący PO na pytania nie będzie odpowiadał.
„My próbowaliśmy zadać pytania, jednak ochrona lidera PO i współpracownicy przyblokowali nam drogę. Dzięki temu szef Platformy mógł szybko wejść do busa” – czytamy.

mm