Około 5 minut przed rozpoczęciem spotkania 1/8 finału rozgrywek European Rugby Champions Cup między francuskim Stade Toulousain i angielskim Sale Sharks, na oczach prawie 32 000 kibiców, trzech spadochroniarzy pojawiło się nad "Stadium de Toulouse". Dwóm udało się szczęśliwie wylądować na murawie boiska, ale trzeci źle ocenił sytuację i.... zmierzył się dachem.
Mężczyzna, później zidentyfikowany jako Yannick Trouille, zawisł ponad trybunami, a część kibiców została usunięta z miejsc, z obawy o zerwanie się lin od spadochronu i upadek na ławki.
Służby porządkowe dostarczyły nawet gigantyczną dmuchaną zabawkę, która bawiła dzieci przed meczem, a na miejsce przyjechał wóz strażacki.
W końcu, po 30 minutach pełnych dramatyzmu, z wozu strażackiego wyciągnięto drabinę, aby uratować spadochroniarza.
Po udanej akcji ratunkowej, kibice odśpiewali Marsyliankę - francuski hymn narodowy. Spadochroniarz nie odniósł żadnych obrażeń, a w rozmowie z France 2, podziękował strażakom za wsparcie.
- Widziałem, że nadejdzie pomoc. Zachowałem spokój. Nie bałem się, że spadochron się poluzuje, ponieważ uważnie się rozejrzałem i był dobrze przymocowany. Czuję się bardzo dobrze i dziękuję wszystkim, drużynie Stade Toulouse, strażakom i wszystkim kibicom, którzy mnie dopingowali - stwierdził dziarski spadochroniarz
Incydent sprawił, że mecz European Rugby Champions Cup rozpoczął się z 40-minutowym opóźnieniem.
W ćwierćfinale, Stade Toulousain - najbardziej utytułowany klub rugby w Europie (6-krotny zwycięzca ERCC), zmierzy się z krajanami z RC Toulonnais (13 kwietnia na wyjeździe).
