Dwieście milionów więcej na onkologię w Polsce. Taka zapowiedź padła w lubelskim COZL

- Dzięki temu możemy poprawić sytuację finansową szpitali. To jest ponad 200 mln zł na onkologię w ujęciu rocznym. To minimum, które trafi do polskiej onkologii. Nowe wyceny zaczną funkcjonować najpóźniej od pierwszego kwietnia. Wykonaliśmy bardzo znaczący ruch, który jest pierwszym takim krokiem od wielu lat. Mówię o zmianie wycen czyli tzw. retaryfikacji świadczeń onkologicznych, co pozwoli zachować bezpieczeństwo finansowe szpitalom. Do końca marca zostanie przedstawiony też projekt ustawy o krajowej sieci onkologicznej - poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

Dokładnie chodzi o podniesienie wycen m.in. w chirurgii onkologicznej.

- Bardzo dziękuje za to. Zaproponowana koncepcja taryfikacji jest doskonałym krokiem. Zawsze mówię, że lepiej jeść małymi łyżeczkami, niż dużą łyżką, do której nie ma co włożyć. Wierzę, że dojdziemy do celu którym jest takie zagwarantowanie kosztów leczenia onkologicznego - odpowiedziała prof. Elżbieta Starosławska, dyrektor COZL.

Minister zdrowia zaapelował też do pacjentów, aby nie lekceważyć niepokojących objawów i zgłaszać się do ośrodków. - Trzeba wrócić do leczenia i kontaktu z lekarzem. Niestety z tych rozmów z zespołem wynika, że pacjenci przychodzą teraz z bardziej zaawansowanym stadium nowotworu, który jest trudniejszy w leczeniu i skazuje na o wiele cięższy proces terapeutyczny. Dzisiaj słyszałem historie o młodych ludziach, którzy zgłaszają się z zaawansowanymi nowotworami jelita grubego. Personel czeka na pacjentów, jest przygotowany pod kątem zabezpieczenia epidemicznego - zapewniał Adam Niedzielski.

Spadek liczby pacjentów w czasie pandemii wyniósł w COZL od kilku do kilkunastu procent. Szefowa szpitala tłumaczy to tym, że pacjenci bali się przychodzić. - Teraz są przekonani, że jest bezpiecznie. Widzimy masowy przypływ pacjentów. Jeśli natomiast chodzi o stopień zaawansowania, to musimy najpierw szczegółowo przeanalizować 2020 rok. Ale nie spodziewam się, żeby to była jakaś duża rewolucja, ponieważ już przed pandemią 70 proc. pacjentów trafiało do nas w 3 i 4 stopniu zaawansowania nowotworu ze względu na to, że ludzie boją się słowa "onkologia" - tłumaczyła prof. Elżbieta Starosławska, dyrektor COZL.