- Usłyszałam od pani wizytator, że kuratorowi odmówić nie wypada. I ktoś szkołę reprezentować musi - opowiada nam dyrektorka jednej z wrocławskich szkół. Zalecenie wykonała. Podobnie jak inni dyrektorzy. Podczas wspólnego śpiewania dyrektorów z kuratorem sale pękają w szwach.
Intencje były dobre. Kurator oświaty Roman Kowalczyk - świetny wokalista - z okazji jubileuszu 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę postanowił zorganizować wspólne śpiewanie pieśni i piosenek patriotycznych.
- Oddając się wzruszeniom i krzepiąc serca odbędziemy marszrutę przez polską historię. Będę miał zaszczyt poprowadzić to niezwykłe spotkanie, akompaniował będzie znany wrocławski muzyk Krzysztof Żesławski - napisał do dyrektorów.
Ale niewinne z pozoru zaproszenie wielu z nich odczytało jako polecenie. - Bardzo proszę o osobisty udział Koleżanek i Kolegów. W przypadku niemożności przybycia proszę o zorganizowanie zastępstwa - zaznaczył kurator i dodał, że wspólne śpiewanie "będzie formą okazania szacunku i oddania honorów wszystkim, dzięki którym żyjemy w Niepodległej. Będzie też okazją do rozkoszowania się pięknymi melodiami". Kurator wyznaczył cztery miejsca wspólnego śpiewania - w Lubaniu, Wrocławiu, Wałbrzychu i Legnicy.
Początkowo nie wszyscy potwierdzili udział. Szybko się to jednak zmieniło, bo o frekwencję zadbali pracownicy kuratorium - dzwonili do placówek oświatowych z pytaniami o to, kto będzie reprezentował szkołę. Gdy słyszeli, że dyrektor nie może przyjechać, dopytywali, kto przyjedzie w zastępstwie. Niektórzy pedagodzy poczuli, że nie pozostawiono im wyboru.
Przez wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych trzeba było też przeorganizować pracę w szkołach. - Przez nieobecność dyrektora w szkole nie mogłam prowadzić swoich zajęć z dziećmi, musiałam go zastępować na lekcjach. Takie pomysły nie powinny dezorganizować pracy szkoły - mówi nam jeden z pedagogów w podwrocławskiej szkole.
Włodzimierz Patalas, dawniej kurator oświaty we Wrocławiu a dziś sekretarz miasta, uważa że pomysł wspólnego śpiewania jest dobry, jeżeli chce się patriotycznie uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. - Jednak udział powinien być dobrowolny i pedagodzy nie powinni mieć w związku z tym żądnych wątpliwości. A impreza powinna być zorganizowana po godzinach pracy - zauważa.
- Trudno mi sobie wyobrazić taką imprezę - mówi z kolei Beata Pawłowicz związana z Platformą Obywatelską, poprzedniczka Romana Kowalczyka na stanowisku kuratora. - Dla mnie to jest obowiązkowe zaproszenie. Nigdy patriotyzmu nie można budować na nakazach. Przypominają mi się lata 80. i obowiązkowe pochody pierwszomajowe, wtedy też szkoły były "zapraszane". Nie tak powinniśmy uczyć patriotyzmu i świętować obchody niepodległości - mówi była kurator Beata Pawłowicz.
Kurator Roman Kowalczyk w rozmowie z nami tłumaczył, że stulecie niepodległej Polski, to bardzo ważna rocznica, z tego też powodu postanowił zorganizować wspólne śpiewanie pieśni i piosenek patriotycznych. A w zaproszeniu do dyrektorów nigdzie nie było nakazu uczestniczenia w imprezie. A zarzuty, że kazał dyrektorom przyjechać na spotkanie "są niepoważne i groteskowe". - Udział dyrektorów w organizowanym przeze mnie patriotycznym śpiewaniu był dobrowolny. Od bardzo wielu uczestników otrzymałem gratulacje i podziękowania za niebanalną lekcję historii - mówi kurator Roman Kowalczyk i dodaje, że na spotkaniu dyrektorów nie była sporządzana lista obecności.