Po sylwestrowej nocy 22-letnia Klaudia Krzyżowska miała zamiar odpocząć, a później po południu spotkać się ze swoją mamą Edytą. Kobieta spędzała z rodziną święta w Zielonej Górze – przyjechała na ten czas specjalnie z Anglii. Ten dzień nie potoczył się jednak zgodnie z planem. Klaudia zaczęła źle się czuć, wymiotowała. Dziewczyna choruje na cukrzycę, ale wciąż wierzyła, że sen przyniesie ulgę. Niestety, była tak osłabiona, że o 23.00 poprosiła współlokatora, aby zadzwonił na pogotowie.
– Miała problemy z oddychaniem, ledwo mogła utrzymać się na nogach. Całe ciało ją bolało. Byłem zdenerwowany, ale starałem się przekazać wszystkie najważniejsze informacje dyspozytorowi
– twierdzi Adrian B., kolega Klaudii (nazwisko do wiadomości red.). – Po tym jak odmówiono wysłania karetki zadzwoniłem po taksówkę i razem pojechaliśmy do szpitala. To zdecydowanie nie wyglądało na kaca!
O całej sytuacji zostali powiadomieni rodzicie dziewczyny. – W szpitalu było z moją córką coraz gorzej, nie można się było z nią porozumieć. Skierowano ją na oddział hematologii, gdzie wykonano szereg badań. Lekarze stwierdzili kwasicę ketonową – relacjonuje nam mama pacjentki.
Kwasica ketonowa to ostre powikłanie cukrzycy, które stanowi bezpośrednie zagrożenie życia diabetyka. Nieleczona może doprowadzić do śpiączki cukrzycowej, a nawet do śmierci.
Sprawdź koniecznie: **Czy masz cukrzycę w genach?**
Mam żal do dyspozytora - nie ukrywa mama Klaudii
– Doktor, który badał Klaudię nie mógł uwierzyć, że dyspozytor odmówił wysłania karetki. To był ciężki przypadek, pomimo leczenia po 20 godzinach nie było żadnej poprawy! – mówi E. Krzyżowska. – Córka zaczęła majaczyć, rzucała się na łóżku także trzeba było przypiąć ją pasami za ręce i nogi. Później zastosowano sedację. Zdecydowano również o przeniesieniu na OIOM.
WIDEO: "Cukrzyca jest epidemią XXI w. Bez świadomości, jak jej zapobiegać, nie będzie zdrowego społeczeństwa"
Matka Klaudii była zrozpaczona. Nie mogąc cały czas przebywać w szpitalu w jednym z zielonogórskich hoteli czekała na informacje o stanie zdrowia córki. Pomimo wcześniejszych planów nie wróciła do Anglii – życie Klaudii jest przecież najważniejsze. Na szczęście z każdym dniem było coraz lepiej. 22-latka została już wybudzona i obecnie powoli dochodzi do siebie w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze. W tym tygodniu przejdzie dokładnie badania, która określą czy doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu.
- Mam żal do dyspozytora pogotowia, bowiem to wszystko mogło skończyć się tragicznie. Gdyby nie było Adriana to przecież córka mogła nie przeżyć nocy. A co jeśli sama by zadzwoniła i usłyszała odmowę wysłania karetki?
– zastanawia się pani Edyta. – Nie powinno tak być, że lekceważy się objawy zwalając całą winę na potencjalnego kaca. Zamierzam teraz złożyć skargę. Chciałabym dokładnie wyjaśnić całą sytuację.
Skontaktowaliśmy się z Robertem Kozłowskim, kierownikiem Skoncentrowanej Dyspozytorni Medycznej w Gorzowie Wlkp., która obsługuje również rejon Zielonej Góry.
– Rozmawiałem już z panią Edytą przez telefon. Nie lekceważymy tej sprawy, jak tylko otrzymamy oficjalnie zawiadomienie rozpoczniemy procedurę wyjaśniającą. Wszystkie połączenia są nagrywane, więc na pewno odsłuchamy rozmowę z dyspozytorem – tłumaczy R. Kozłowski. - Należy teraz określić, czy podano istotne informacje, aby móc właściwie ocenić stan poszkodowanej. Wszyscy jesteśmy ludźmi, czasami popełniamy błędy. Na pewno wyjaśnimy sprawę i sporządzimy szczegółowy raport, który przekażemy rodzinie pacjentki.
Przeczytaj też: **Karetka chciała ominąć szlaban. Podczas manewru zawiesiła się na kamieniu. Do pacjenta wysłano drugą załogę pogotowia**
WIDEO: Dyspozytor wysłał karetkę dopiero po drugim telefonie. 14-latka walczy o życie, po zażyciu narkotyków