Dziecko wypadło z okna w Bieruniu
Do dramatycznego wypadku doszło w sobotę, 29 maja ok. godz. 17.30. Z okna jednego z bloków przy ul. Homera w Bieruniu wypadło dziecko. Maluch wykorzystał moment nieuwagi babci.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
– Czteroletni chłopiec był pod opieką swojej babci. Kobieta była trzeźwa. Kiedy wyszła na chwilę do pokoju, dziecko weszło do kuchni, wspięło się po meblach i wypadło przez okno – opowiada mł. asp. Ewelina Michnol z Komendy Powiatowej Policji w Bieruniu.
Chłopiec upadł z wysokości ok. 7 metrów na trawnik.
Świadkiem zdarzenia były m.in. dzieci Eweliny Strzeleckiej, jednej z mieszkanek osiedla. Akurat bawiły się w piaskownicy.
– Widziały, jak chłopiec spadał. Leżał chwilę, a potem usiadł i zaczął płakać. Był w szoku, podobnie jak moje dzieci. Sąsiadka natychmiast wezwała pogotowie – opowiada pani Ewelina.
Służby ratunkowe powiadomił jeden z mieszkańców osiedla. Szedł wyrzucić śmieci, kiedy zobaczył na trawniku malucha bez skarpetek, który chodzi na czworaka, a powyżej otwarte okno. – Szybko pobiegł do tego mieszkania, a tam okazało się że babcia nie wie że dziecka nie ma w domu – opowiada nam kolega sąsiada, który interweniował.
Z relacji mł. asp. Michnol wynika, że szczęśliwie obyło się bez większych obrażeń. Dziecko samo wstało i zaczęło chodzić. Przybyłe na miejsce służby medyczne wstępnie wykluczyły uraz kręgosłupa. Niemniej śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował czterolatka do szpitala, gdzie chłopiec miał przejść szczegółowe badania i zostać poddany obserwacji.
Bierunianka ma pretensje do służb, które zabezpieczały lądowanie i odlot helikoptera. – Rozdzielili mnie z dziećmi. Kazali odejść, a dzieci wypchnęli mi za bramkę placu zabaw. 7-letnia córka płakała, bo widziała cały wypadek, a potem jeszcze dodatkowo wystraszył ją odgłos odlatującego śmigłowca – skarży się Strzelecka.
Na chwilę obecną policja, nie ma informacji ze szpitala, jakoby dziecko doznało poważnych obrażeń.
