"Wiadomości" powracają w nietypowej formie
W środę mija tydzień od ogłoszenia przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, że szef tego resortu Bartłomiej Sienkiewicz odwołał 19 grudnia dotychczasowych prezesów zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej i rady nadzorcze. Minister powołał też nowe rady nadzorcze spółek, które powołały nowe zarządy spółek. Dzień ten na długo zapamiętają dziennikarze Telewizji Polskiej, bo to właśnie wtedy w gmachu TVP pojawili się nominaci Sienkiewicza. Nagle przestały działać stacja TVP Info i portal TVP.Info. Relację z tych wydarzeń dziennikarze "Wiadomości" przekazali w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. Występują w nim m.in. prowadząca "Wiadomości" Edyta Lewandowska, wydawca Małgorzata Gałka i Krzysztof Nowina-Konopka.
– Kiedy przychodziłam do pracy, wiedziałam, że to będzie bardzo trudny dzień, ale jak każdy inny. Wszystko szło doskonale do godziny mniej więcej 11.20, kiedy to jeden z reporterów krzyknął: Ej, słuchajcie, zniknęło TVP Info. Dostałam w ciągu 30 sekund masę pytań od moich reporterów, co się dzieje, ale tak naprawdę sama nie wiedziałam. Myślałam, że mamy do czynienia albo z sabotażem, cyberatakiem, albo jakimkolwiek atakiem, bo takie myśli przychodzą do głowy – mówi na nagraniu Małgorzata Gałka.
Jak relacjonowała, na miejscu panowały ekstremalnie trudne warunki, ponieważ nikt nie przekazywał dziennikarzom informacji, co właściwie się dzieje. – Nikt nie zadzwonił i nie powiedział: ej słuchajcie, drogie "Wiadomości", dzisiaj już wam dziękujemy. Zabrakło po prostu takiej prostej informacji. I w związku z tym, że ich zabrakło, my po prostu do godz. 19.30 przygotowywaliśmy ten serwis normalnie. Są przygotowane i zmontowane materiały, które chcieliśmy wyemitować o 19.30. Niestety, nie było nam to dane – podsumowała.
"Silni panowie" w TVP. "To co zaplanowano, stało się faktem"
Dalej głos zabrała Lewandowska, która pochyliła się nad kwestią przemocy i "silnych panów", którzy pojawili się w siedzibie TVP.
– Przemoc jest najgorszą formą ludzkiej aktywności. Niesprowokowana i jest nie do obrony, nie do wytłumaczenia, nie do zracjonalizowania. Kiedy minister Siemoniak opowiadał o tym, że do instytucji publicznych wejdą "silni ludzie" i kogoś wyprowadzą, opowiadaliśmy o tym z pewnym zażenowaniem, ale jednak niedowierzaniem. Tymczasem, to co wymyślono i zaplanowano, stało się faktem – powiedziała dziennikarka, podkreślając, że doszło do zamachu na media publiczne.
Następnie mocne słowa popłynęły z ust Krzysztofa Nowiny-Konopki. – Od pięciu dni widzimy niezwykły spektakl, który przypomina nam najgorsze praktyki totalitarne, znane choćby z Białorusi. Mówimy tutaj o brutalności władz jak i bezprawności działań, które temu towarzyszą – podkreślił.
"Nie mogę milczeć"
Na koniec jeszcze raz pojawiła się gospodyni "Wiadomości". Przyznała, że przemoc ją paraliżuje, a to, co wydarzyło się w ostatnich dniach, jej dla niej zupełnie niezrozumiałe. Z drugiej strony, podkreśliła, nie może milczeć.
– Zbieram zatem wszystkie siły, by przemówić głosem, który być może zostanie usłyszany przez tych, którzy obecnie mają większość w Sejmie, sprawują władzę. Szukam takich argumentów, które mogłyby przywrócić rozsądek. I wtedy, kiedy je znajdę, spróbuję je z państwa pomocą, przytoczyć – zakończyła Edyta Lewandowska.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
