Velde mimo zmasowanej krytyki nie traci miejsca w składzie. Trener John van den Brom w niego wierzy, ale też za bardzo nie ma wyjścia; od paru tygodni Adriel Ba Loua leczy kontuzję, a ściągnięty Heorhij Citaiszwili wcale nie jest w lepszej formie.
Z Velde problem jest taki, że sporo dośrodkowuje, ale zazwyczaj do rywala. Często też ślizga się podczas wykonywania dryblingu. Potem ma to odzwierciedlenie w statystykach, które są po prostu marne.
Od wielkiego dzwonu Velde jednak wyjdzie mecz. Tak było wczoraj. Najpierw zaliczył piękną asystę przy golu Mikaela Ishaka, a zaraz potem sam wpisał się na listę strzelców, wieńcząc precyzyjne dośrodkowanie Joela Pereiry.
Po golu Velde pobiegł w stronę kamery. Zamiast odebrać gratulacje od kolegów postanowił coś zamanifestować. Pytanie - co takiego. Czy wsadzenie palców wskazujących do uszu miało sugerować, że spływa po nim krytyka ze strony trybun? W każdym razie kibice tak to odebrali, choć interpretacje mogą być różne. Niewykluczone, że Velde jest fanem Memphisa Depaya, bo Holender celebruje bramki w identyczny sposób.
- Skrzydłowi to są szczególni zawodnicy. Chce powiedzieć nie tylko o Velde, ale tez o Skórasiu. Oni mają czynnik "x". Mają coś w sobie wyjątkowego. Czasami podejmują dobre decyzje, czasami głupie. Muszę podkreślić, że obaj ci skrzydłowi bardzo ciężko pracują. To mi się podoba. To też można powiedzieć o Adrielu Ba Loua, który jest kontuzjowany. Z gry Velde byłem zadowolony. Przyczynił się on do zwycięstwa - komentował po meczu trener van den Brom.
LIGA KONFERENCJI w GOL24
Oddajcie licencję, bo wstyd! MEMY po meczu Lech - Vikingur
