Pod koniec stycznia sąsiedzi zaniepokojeni przeciągającymi się hałasami dobiegającymi z jednego z mieszkań przy ul. Majdan Tatarski wezwali policję. Ratownicy, którzy przyjechali na miejsce usłyszeli dobiegające zza drzwi krzyki, wrzaski, stuki i tępe uderzenia. Nikt nie otwierał. Po wyłamaniu okna bardzo pobudzeni rodzice oraz 14-letnia córka i 20-letni syn zostali przewiezieni do szpitala. Okazało się, że ich stan spowodowany był egzorcyzmami, które odprawiali.
Sprawą zajęła się prokuratura. - Prowadzimy ją w kierunku możliwości narażenia życia albo zdrowia dzieci - mówi Paweł Banach, szef Prokuratury Rejonowej w Lublinie.
Przesłuchana została już matka i 14-letnia córka. Z ich relacji wynika, że kiedy dziewczynka dowiedziała się, że być może czeka ją operacja nogi zaczęła bardzo się denerwować. To spowodowało u niej wahania nastroju. Potrafiła krzyczeć z powodu przerastających ją negatywnych emocji. - Matka uważała, że córka krzyczy nie swoim głosem i dlatego jako osoba głęboko wierząca postanowiła skorzystać z pomocy egzorcysty - relacjonuje prokurator Banach.
Ostatecznie rodzina kontaktowała się z dwoma duchownymi. Stan dziecka miał się po przeprowadzonych przez nich egzorcyzmach poprawić.
- Potem nastolatka zasugerowała jednak rodzinie kilkudniowy post. Zresztą to nie były jedyne sugestie z jej strony, którym poddawała się rodzina - mówi Banach.
W styczniu nastolatka wrzuciła swoje książki do wanny i kazała zalać je wodą. Kazała też ojcu, żeby oblewał wodą ją i matkę (gdy weszli ratownicy mieszkanie było całe zalane). Na jej życzenie pocięto też ubrania oraz obcięto kobietom włosy.
- Kolejne przesłuchania zaplanowano na 1 i 2 kwietnia - informuje prokurator Banach. - Potem będziemy oczekiwać na opinię psychologiczną dotyczącą zdolności postrzegania w chwili zdarzenia oraz aktualnego stanu członków rodziny.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!