To była prawdopodobnie najdłuższa eksmisja w historii szczecińskiego samorządu komorniczego. Ale też komornik miał do czynienia z nietuzinkową osobą. 69-letni Jacek Sz. jest dobrze znany w policji, prokuraturze, sądach i urzędach. Wielokrotnie był bohaterem - najczęściej w negatywnym świetle - publikacji prasowych. Przed laty był poszukiwany nawet Europejskim Nakazem Aresztowania, gdy nie wrócił z przerwy w odbywaniu kary za wyjątkowo bezczelne oszustwo. Ukrywał się w Niemczech.
Od lat, w ramach stowarzyszenia jakie założył z rodziną, prowadzi dom opieki dla seniorów (kontrole wojewody wykazywały m.in. brak zezwolenia na prowadzenie opieki całodobowej). Księgowa, która współpracowała z tą placówką odpowiada w sądzie o wyłudzanie setek tysięcy złotych kredytów oraz podatku VAT. Twierdzi, że zmuszał ją do tego Jacek Sz.
- To nieprawda - mówi nam Jacek Sz.
W poniedziałek późnym popołudniem został przywieziony karetką do hostelu przy ulicy Robotniczej. Wcześniej przez kilka godzin nie chciał opuścić prawie 300 metrowego domu jednorodzinnego przy ulicy Grota Roweckiego, w którym mieszkał z żoną i psami ponad 30 lat. Jak się okazało nielegalnie. Kilka lat temu dom przeszedł na własność Skarbu Państwa.
W październiku 2018 r. nieruchomość trafiła na licytację komorniczą za ponad 411 tys zł. Kupił ją przedsiębiorca ze Szczecina. Potem pojawiła się pandemia koronawirusa, a wraz z nią przepisy o zakazie eksmisji. Jacek Sz. skrzętnie z tego skorzystał i nie miał zamiaru dobrowolnie się wyprowadzić.
W poniedziałek komornik wraz z dwoma patrolami policji pojawił się na posesji i dokonał eksmisji rodziny Sz. Jak ustaliliśmy trwała aż siedem godzin. Doszło nawet do przepychanek z funkcjonariuszami. Całość została zarejestrowana na kamerze przez policjantów. W końcu udało się Jacka Sz. przewieźć karetką do hostelu (skarży się na problemy z kręgosłupem). Jego żoną i psami zaopiekował się brat.
- Nowy właściciel mieszkania wykupił im w hostelu nocleg w dużym pokoju z łazienką. Wcześniej komornik zamontował tam jego łóżko. Właściciel pensjonatu zgodził się nawet, aby mogli mieszkać z dwoma psami, które też trzeba było wyprowadzić z mieszkania - opowiada nam osoba znająca kulisy eksmisji.
Ale Jacek Sz. nie ukrywał oburzenia.
- Jak mam w takim stanie wejść na drugie piętro? Wchodzenie po schodach jest dla praktycznie niemożliwe - denerwował się.
W poniedziałek przed północą kilka razy wzywał pogotowie i policję. W szpitalu przy ulicy Arkońskiej lekarze uznali, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W międzyczasie zdążył jeszcze wysłać sms-a do jednego z policjantów, którzy brali udział w eksmisji. Zarzucił mu, że z jego pomocą trafił na bruk.
- Zostałem porzucony przed hotelem jako bezdomny. To niezgodne z prawem. Oni są w zmowie - twierdzi Jacek Sz.
- Nie wpłynęła żadna skarga na działania komornika, a wszystkie wcześniejsze i bardzo liczne wnioski pana Sz. zostały przez sąd odrzucone jako niezasadne - wyjaśnia sędzia Tomasz Szaj.
Egzekucję przeprowadził doświadczony komornik, który ma opinię bardzo rzetelnego.
Jacek Sz. w końcu poradził sobie z wchodzeniem na drugie piętro przy pomocy innych gości hotelowych.
- Płacę im, żeby mi pomogli. Dowiedziałem się, że za kilka dni mam dostać pokój na parterze, ale bez łazienki. To jednak zostanę na tym drugim piętrze, a ludzie będą mi pomagać wchodzić i schodzić - przyznał.
Do kolejnego zwrot akcji w tej tragifarsie doszło wczoraj przed południem. Po powrocie z rehabilitacji dowiedział się, że nie ma już wstępu do swojego pokoju, a właściciel żąda, aby opuścił dwugwiazdkowy motel.
- To dlatego, że nie zapłacono za mój pobyt - podejrzewa.
Ale według innej wersji, właściciel motelu miał dość zachowania pana Sz.
- Pokój w hostelu był z góry zapłacony za dwie pierwsze doby i byłby opłacany za każda kolejną do końca miesiąca, jeśli pan Jacek zechciałby tylko z niego korzystać. Jednak zrobił wszystko żeby hotel nie chciał mieć z nim nic wspólnego - komentuje nowy właściciel domu przy ul. Grota Roweckiego.
Sprawa zapewne będzie miała ciąg dalszy.
W środę po południu ciąg dalszy nastąpił. Jacek Sz. znalazł nocleg w nowym motelu, tym razem trzygwiazdkowym.
- Zameldowałem się w trzygwiazdkowym hoteliku na koszt komornika i nowego właściciela mojego domu - oznajmił nam tryumfalnie.
ZOBACZ TEŻ:
Drzewo śmieci, agresywne zachowania. Trudna sytuacja w budyn...
