Zwycięstwo z Litwą 1-0 dało reprezentacji Polski pierwsze trzy punkty w eliminacjach do mistrzostw świata, ale wiele do życzenia pozostawia styl, w którym udało się wygrać na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Nie ma co kryć, że to było wymęczone zwycięstwo. Mogliśmy lepiej zagrać, począwszy od rozegrania, przez przejście z obrony do ofensywny, w środku pola, czy w ataku, aż do utrzymania pozycji. Patrząc przez pryzmat historii naszych eliminacji, przeciwników, to nieważne, z kim będziemy grali, czy rywal będzie na wyższym poziomie, niższym, czy na średnim, należy podchodzić do rywala z pełnym szacunkiem.
Podejście mentalne z takimi zespołami jak Litwa jest kluczowe?
Zdarzały się mecze, gdy męczyliśmy się ze słabszymi i strzelaliśmy w 90. minucie. Tak naprawdę tylko od nas zależy, czy te męczarnie będą, czy ich nie będzie. Gdybyśmy wypracowali sobie szybciej sytuacje, zdobyli bramkę, to mecz zupełnie inaczej by wyglądał. Przeciwnik grał defensywnie i miałem wrażenie, że nas było mało w polu karnym czy przed nim. Brakowało pozycji, żeby szybko zagrać. Czasami trzeba było przyjąć na dwa kontakty, odegrać, wyjść.
Litwa niczym was jednak chyba nie zaskoczyła?
Mieli plan na to spotkanie. Wcale nie próbowali grać tylko dłuższymi piłkami, ale rozgrywać też akcje od tyłu. My musimy się jednak skupić na sobie. Czasami chodzi o to, aby nie czekać do przerwy, co rywal pokaże, ale samemu zaatakować, zareagować, analizować grę. Brakowało tempa, timingu. W pierwszej połowie miałem wrażenie, że gramy od jednej strony do drugiej. Musimy grać taktycznie, bardziej sobie pomagać. To na pewno jest dla nas kolejne wyzwanie.
To już czas, aby znacznie większa liczba zawodników wzięła na siebie odpowiedzialność za wyniki reprezentacji, bo grają w niej wystarczająco długo.
Czas najwyższy, żeby niezależnie od tego, kto i co nam powie, wziąć odpowiedzialność na siebie. Mamy zawodników, którzy grają wiele lat w reprezentacji, mają w niej wiele występów. To już ich czas jest. Począwszy od rozegrania, poprzez grę w środku pola i ataku. To są rzeczy, które pomagają całej drużynie i są kluczowymi elementy, którymi napędzamy się nawzajem. Każdy, niezależnie od tego, kto gra na jakiej pozycji, może odegrać ważną rolę, żeby się łatwiej grało.
Co trzeba zmienić, aby w poniedziałkowym meczu z Maltą, gra i wynik były zdecydowanie lepsze?
Z punktu widzenia taktycznego mógłbym o tym mówić długo, ale chodzi o to, abyśmy w praktyce zaczęli dobrze grać taktycznie i sobie pomagali a nie mówili o tym tylko w teorii. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że każdy przeciwnik chce się przygotować do meczu jak najlepiej. W najbliższym z Maltą też będziemy musieli sobie z tym poradzić i po prostu być w tym wszystkim o krok przed rywalem. To są eliminacje mistrzostw świata, trzeba gromadzić punkty, wygrywać, aby na końcu zakwalifikować się na mundial.
W rankingu FIFA Malta zajmuje dopiero 172. miejsce i reprezentacja Polski powinna dopisać kolejne trzy punkty w eliminacjach.
Jeśli nie będziemy przygotowani od pierwszej minuty na to, że od pierwszej minuty chcemy za wszelką cenę zdobyć pierwszą bramkę, to łatwo nie będzie. Gdy strzelimy gola, rywal bardziej się otworzy a nam będzie się łatwiej grało. Musimy nabierać piłkarskiej mądrości. W takich pojedynkach jak z Litwą czy Maltą ważny jest ruch zawodników bez piłki, żeby zdobywać przestrzeń. Naszym celem jest sześć punktów w dwóch pierwszych meczach eliminacji i w poniedziałek interesuje nas tylko zwycięstwo oraz to, aby na boisku wyglądać dużo lepiej.
Na PGE Stadionie Narodowym po raz pierwszy od bardzo dawna prowadzony był zorganizowany doping. Czuliście większe wsparcie Biało-Czerwonych kibiców?
Muszę powiedzieć, że czuć było różnicę. Zdajemy sobie sprawę, że tempo meczu nie było mocne i że to nie było wielkie widowisko, ale kibicowsko dało się to odczuć. Jak najbardziej wielkie słowa uznania, bo to była fajna rzecz. Doping mi się podobał i jestem jak najbardziej za, aby był także w kolejnych meczach.
Rozmawiał i notował Zbigniew Czyż