Eurobasket 2025 - prekwalifikacje. Selekcjoner polskich koszykarzy Igor Milicić: Chorwaci chcą rewanżu w moim rodzinnym mieście

Filip Bares
Filip Bares
10.08.2022 warszawa ulica obozowa 60 hala sportowa kolo trening polskiej reprezentacji koszykowki polska represzentacja koszykowka nz igor milicic trener glowny reprezentacjifot.. szymon starnawski / polska press
10.08.2022 warszawa ulica obozowa 60 hala sportowa kolo trening polskiej reprezentacji koszykowki polska represzentacja koszykowka nz igor milicic trener glowny reprezentacjifot.. szymon starnawski / polska press Szymon Starnawski
Reprezentacja Polski koszykarzy zmierzy się w czwartek w Warszawie z Chorwacją w pierwszym meczu w grupie E prekwalifikacji ME 2025, a na początku września zagra w Pradze w Eurobaskecie. Jutrzejsi rywale Polaków już planują lokalizację rewanżowego starcia w... rodzinnym mieście naszego trenera Igora Milicicia. Mam tam wielu znajomych, przyjaciół, członków rodziny – wszyscy będą jutro kibicować drużynie w czerwonych koszulkach z orłem na piersi - powiedział nam trener Biało-Czerwonych.

Jak Pan oceni okres przygotowawczy do najważniejszych spotkań roku, rozpoczęty porażkami, ale zakończony dwoma zwycięstwami z rzędu?
Przebiegł dosyć pozytywnie. Bardzo mocno, intensywnie ćwiczyliśmy w Warszawie. Potem mieliśmy sparingi, w których co mecz wymagaliśmy dodatkowych rzeczy od drużyny. Pierwszy z Ukrainą rzeczywiście nie wyszedł nam ani mentalnie, ani fizycznie, ani taktycznie. Może i dobrze, że stało się to wtedy, gdy mieliśmy jeszcze szanse poprawy, mogliśmy pokazać zawodnikom, co musimy skorygować. Zareagowali bardzo dobrze i z meczu na mecz podnosiliśmy nasze wymogi wobec nich. Wyniki nie są najważniejsze w takich meczach. Ważne jest to, że idziemy w dobrym kierunku, Wiemy, jak się znaleźć na boisku, i w obronie, i w ataku.

Jak będzie wyglądał atak reprezentacji Polski?
Chcemy grać szybko. Mamy kilka taktycznych zagrywek, które dużo zależą od zasłon wysokich zawodników. Jeżeli będą one dobre, to nasi rozgrywający – Mateusz, A.J., Łukasz, "Sokół", "Schenku" – będą z nich korzystać. To są chętnie podający gracze – wtedy nasz atak jest trudny do zatrzymania.

Kwestia rozgrywających. Dojechał A.J. Slaughter, z dobrej strony pokazali się ostatnio Łukasz Kolenda i Jakub Schenk. Czy to nie pokazuje, że Mateusz Ponitka niekoniecznie musi grać na jedynce i lepiej go przesunąć na dwójkę?
Nie zgadzam się z drugim stwierdzeniem. Mateusz jest w tej drużynie najlepszy na rozegraniu. Nie musi to oznaczać, że musi przeprowadzać piłkę. Natomiast zgadzam się z pierwszym zdaniem. Łukasz Kolenda pierwszy raz od kiedy jestem trenerem pokazał, że zrobił postęp i potrafi kontrolować rzeczy na boisku, podczas gdy wcześniej wydarzenia na parkiecie kontrolowały jego. Cieszę się z jego postępu, bo – jakby nie patrzeć – jest nadzieją polskiej koszykówki. Kuba Schenk daje z kolei inny wymiar agresywności i energii na boisku. To zawodnicy, którzy się świetnie uzupełniają. Każdy w nich jest w stanie przejąć w pewnym momencie rolę kreatora. Dołączył A.J., ale tu jest pewien kłopot. Zobaczymy, jak wygląda zdrowotnie. Na pewno będziemy z niego korzystać w zadaniach strzeleckich.

Jakie znaczenie ma dla pana właśnie mecz z Chorwacją, gdzie się Pan wychował i rozpoczynał zawodniczą karierę? Specjalne czy raczej normalne?
Na pewno trochę większe, natomiast jako szkoleniowiec jestem polskim trenerem. Od początku do tej pory w tym względzie nie mam nic wspólnego z Chorwacją. Mam tam wielu znajomych, przyjaciół, członków rodziny – wszyscy będą jutro kibicować drużynie w czerwonych koszulkach z orłem na piersi.

Czy kibice w Chorwacji są świadomi, że na drodze ich drużyny staje Polska, której trenerem jest człowiek urodzony właśnie tam.
Tak. Nawet jest przymiarka, że rewanż odbędzie się w moim rodzinnym mieście. Ja jednak całym sercem jestem oddany kadrze Polski.

Czy przeciw Chorwacji zagra najsilniejsza reprezentacja biało-czerwonych? Taką dwunastkę powołałby Pan, gdyby trzeba było wybierać ponownie, czy też kogoś Panu brakuje?
Brakuje Jeremy’ego Sochana, który byłby dużym wzmocnieniem drużyny pod każdym względem – w obronie, ataku, tranzycji, podaniach. To jest tak wszechstronny zawodnik, jakiego dawno nie było na wysokich pozycjach.

A.J. Slaughter, zawodnik kluczowy, dołączył do drużyny dopiero teraz. Złapaliście rytm w przygotowaniach, on w nich nie uczestniczył. Czy nie uważa pan, że dołączenie tak ważnego gracza, w tak ważnej roli, nie zaburzy trochę tego, co udało się wypracować na ostatnim turnieju?
A.J. jest taką postacią i osobowością tej drużyny, że jakby dołączył pięć minut przed meczem… Drużyna go akceptuje i szanuje. Zawodnicy dobrze się czują w jego towarzystwie. On nie może nic zaburzyć. To od nas będzie zależało, jak szybko się wkomponuje. Najbardziej istotny jest jego stan zdrowotny. Gdyby był w stu procentach zdrowy, nie miałbym problemu, gdyby dołączył nawet w połowie meczu.

Czy w obecnej taktyce zespołu zostało jeszcze coś z „chaosu”, który zaproponował Pan na początku swojej pracy z kadrą, co wcale nie było złe? Dalej ten rodzaj obrony będzie stosowany?
Jest to stosowane w każdej sytuacji pick and roll, także na całym boisku, gdy po osobistych stajemy pressingiem w strefie. Wszystko zależy od rywala. Jeśli przeciwnik ma Antetokounmpo i jeśli podwoimy rozgrywającego, a on dostanie piłkę na środku swojej połowy, to po dwóch kozłach skończy akcję. Dlatego nie chcieliśmy stosować pewnych naszych pułapek przeciwko zespołom, którym to pasuje. Ale na pewno ten system gry jest w naszych zasobach.

Który z zawodników najbardziej Panu zaimponował, wyróżnił się podczas tego okresu przygotowawczego?
Od pierwszego dnia bardzo dobrze trenują wszyscy. Na pewno Michał Sokołowski jest na wyższym poziomie niż bywał w ostatnich okienkach i gry wrócił po kontuzji. Wielu graczy robi postępy. Bardzo się cieszę, że jest z nami zdrowy Olek Dziewa, bo to też jeden z zawodników, który przez wiele lat ma pomagać kadrze. Wcześniej wspomniałem o Łukaszu Kolendzie.

Po meczach z Chorwacją i Austrią jedziecie na Eurobasket. Dla Pana będzie to nowe wyzwanie jako trenera…
Praca w kadrze jest zupełnie czymś innym niż w klubie. Jestem bardzo zadowolony, że jako trener reprezentacji jadę na mistrzostwa Europy. Jako zespół wiemy, z czym to się wiąże. Chcemy, żeby Polska była dumna po turnieju. Chcemy sprawić, by drużyna była „czarnym koniem” tych mistrzostw. To jest moje marzenie. Myślę, że Polska zasługuje na coś fajnego. My na pewno damy z siebie wszystko.

Notował Filip Bares

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl