Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej powinien wkrótce zająć się sprawą niemieckiego sędziego, który twierdzi, że są wywierane na niego naciski, w jaki sposób powinien orzekać w sprawie tzw. afery dieslowej. Chodzi o aferę z 2015 roku. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska wyjawiła wówczas, że koncern Volkswagen AG w silnikach diesla TDI montowanych w blisko 11 milionach aut kilku marek instalował oprogramowania umożliwiające manipulowanie wynikami pomiarów emisji spalin.
Oszukani klienci postanowili pozwać producentów, a – jak podaje Wirtualna Polska – najwięcej spraw trafiło do sądów w Niemczech. Tu pojawił się jednak duży problem, ponieważ udziały w koncernie ma rząd Dolnej Saksonii. W praktyce oznacza to, że orzekający w sprawie sędzia orzeka de facto za bądź przeciwko państwu. Jak wskazuje WP, niektórzy spośród orzekających sędziów wskazują wprost, że orzekać przeciwko własnemu państwu się sędziemu nie opłaca.
W związku z tym problemem, sąd krajowy w Erfurcie zwrócił się do TSUE z zapytaniem, czy niemieckie sądy w ogóle można traktować jako niezawisłe i bezstronne oraz czy powinny one zajmować się tą sprawą przed reformą niemieckiego prawa. W swoim stanowisku sąd wskazał na „wyjątkowo dużą presję” wywieraną na sądy w związanych z tą sprawą postępowaniach.
„Przepisy (niemieckie) przewidują tylko funkcjonalną niezawisłość sędziowską w podstawowym obszarze działalności sądowniczej, niezawisłość osobistą. Nie jest to jednak wystarczające do ochrony przed wszelkimi wpływami zewnętrznymi. Instytucjonalna niezawisłość sądów, która jest również niezbędna do tego celu, nie jest bowiem w żaden sposób zagwarantowana” – zauważył sąd w Erfurcie.
„Dlatego ta sprawa jest schowana do szafy”
Sprawę, przed której rozstrzygnięciem stoi TSUE skomentował w mediach społecznościowych Sebastian Kaleta. Wiceminister sprawiedliwości zwrócił uwagę, że wniosek niemieckich sędziów leży w Trybunale od ponad roku i do tej pory nie odbyła się ani jedna rozprawa i nie ma opinii rzecznika. „Dlaczego? W tej sprawie niemiecki sędzia, w przeciwieństwie do pytań z Polski, wskazał na konkretny nacisk w sprawie, którą rozpatruje. TSUE musiałby zakwestionować cały system sadowy w Niemczech” – wskazał i dodał: „Dlatego ta sprawa jest schowana do szafy. Polska w tej sprawie oczywiście zajęła stanowisko. Wskazujemy na brak kompetencji UE do oceny systemu powołań sędziowskich w PCz. Gdyby TSUE tak jak w przypadku Polski chciał ingerować, wskazujemy, że musiałby zakwestionować niemiecką konstytucję”.
Wiceminister podsumował całą sprawę stwierdzeniem, że TSUE został złapany we własne sidła. „Nie odpuścimy. Będziemy w najbliższych dniach pytać na forum UE dlaczego ta sprawa jest zamieciona pod dywan” – zapowiedział.
wp.pl, twitter
