Zaczęło się niewinnie
Artysta poznał 33-letnią dziś Agatę Ż. po jednym z występów. Zrobili sobie wspólne zdjęcie. I wtedy zaczęły się jego kłopoty. - To trwało dwa i pół roku. Zaczęło się niewinnie, a potem był koszmar - wspomina Wójcicki.
Agata Ż. zaczęła wysyłać mu kartki, listy, maskotki, pamiątki, płyty, książki. Od jesieni 2013 roku artysta zaczął się niepokoić. Kobieta zjawiała się pod jego domem, wystając pod bramą strzeżonego osiedla, potem przedostawała się na jego teren różnymi sposobami. Umiała wyprowadzić w pole ochronę, np. wbiegała za wjeżdżającymi bramą autami, taksówkami.
Czekała na śpiewaka na klatce schodowej, przy garażu. Znajomi żartowali, że ma wierną fankę. Ale Wójcickiemu nie było do śmiechu.
Zdarzyło się bowiem np., że Agata Ż. wzywała policję na "interwencję", że artysta, jako jej mąż, nie chce jej wpuścić do domu. Na swoim profilu na Facebooku wstawiała jego zdjęcia. Przedstawiała się także jako jego żona lub dziennikarka, by wejść do garderoby. Udawała też osobę z obsługi technicznej.
Przedostawała się nawet do zamkniętych i chronionych części budynków. Była bardzo sprytna. To kobieta z wyższym wykształceniem, przez jakiś czas pracowała nawet w jednym z ministerstw.
Jacek Wójcicki próbował wzywać do niej policję.
- Ale zazwyczaj kończyło się na tym, że spisywali notatkę, a dzień lub tydzień później robiła to samo. Od policjantów słyszałem, że każdy może przecież chodzić pod osiedlem czy na występy - wspomina aktor. Czuł się tak zaszczuty, że myślał o wyjeździe.
- Chciałem wszystko zostawić na pół roku. Nie czułem się bezpiecznie - przyznaje.
Kobieta dostała nawet zakaz zbliżania się do niego, ale, jak mówi artysta, złamała go po dwóch tygodniach. W końcu zgłosił sprawę do prokuratury, ta wszczęła śledztwo.
Chciałam go chronić
Agata Ż. nie przyznała się do winy i wyjaśniła, że to śpiewak mówił jej, że jest zastraszany, że nie czuje się bezpieczny w swoim mieszkaniu, więc ona pojawiła się, odpowiadając na jego "wezwania". W jej opinii artysta chce z nią stworzyć związek.
Według biegłych, Agata Ż. jest niepoczytalna. Stwierdzili też, że prawdopodobnie popełni podobne czyny w przyszłości. Tym samym wymaga leczenia w warunkach zamkniętego zakładu.
Prokurator zastosował wobec niej dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z aktorem, zakazem zbliżania się do niego, miejsca jego zamieszkania i przebywania w miejscach, gdzie odbywają się imprezy artystyczne z jego udziałem.
Teraz o tym, czy kobieta zostanie zamknięta w ośrodku, zdecyduje sąd.
Artysta ma nadzieję, że jego gehenna się skończy. - Człowiek, mimo że uprawia zawód publiczny i cieszy się z popularności, nigdy się nie spodziewa, że coś podobnego go spotka. Mam nadzieję, że teraz będę mógł odetchnąć z ulgą i normalnie żyć - kwituje.