Podobnie jak w innych sektorach gospodarki, futbol cierpi przez pandemię koronawirusa. Codziennie docierają do nas informacje o piłkarzach kolejnych klubów, którzy zgodzili się na obniżkę pensji - ostatnio byli nimi gracze FC Barcelony i Juventusu. W Polsce zawodnicy będą zarabiali 50 proc. swojej dotychczasowej wypłaty, ale nie mniej niż 10 tys. zł. We Francji władze Ligue 1 prognozują, że jeśli rozgrywki nie ruszą w przeciągu czterech miesięcy to nawet połowa klubów ekstraklasy może zbankrutować. W tym tygodniu upadłość ogłosiła m.in. MSK Żilina - siedmiokrotny mistrz Słowacji.
Jeśli władze FIFA podpiszą się pod planowanym funduszem ratunkowym, to będzie on największym wsparciem z rąk głównego organu zarządzającego w całym sporcie.
- FIFA ma silną sytuację finansową i naszym obowiązkiem jest dołożyć wszelkich starań, aby pomóc innym w potrzebie. Po kompleksowej ocenie wpływu finansowego pandemii Covid-19 na piłkę nożną, FIFA pracuje nad możliwościami udzielenia pomocy społeczności futbolowej na całym świecie - czytamy we wtorkowym oświadczeniu organizacji.
FIFA ma z czego korzystać, bowiem wg. zeszłorocznego raportu ich "rezerwa" wynosi aż 2,74 miliarda dolarów.
- Organizacja rozważa wykorzystanie części rezerw w celu wsparcia słabej gospodarki piłkarskiej, a także jest skłonna pożyczyć na poczet przyszłych dochodów z telewizji i sponsorów, aby zebrać pieniądze na coś, co jest wewnętrznie określane jako „fundusz ulgowy dla piłki nożnej - podaje "New York Times".
Pomoc mogłaby się składać zarówno z krótkoterminowych jak i długoterminowych pożyczek lub nawet dotacji, dla najbardziej potrzebujących. Decyzję na ten temat podejmie 36-osobowa rada organizacji, w której skład wchodzą przedstawiciele piłkarscy z każdego kontynentu. Fundusz byłby prowadzony przez osoby trzecie, by uniknąć jakichkolwiek konfliktów.
