Manila, stolica Filipin, to tam ratownicy walczą z przerywanymi ulewnymi deszczami, aby dotrzeć do wielu wciąż zaginionych osób po burzy tropikalnej Megi, która uderzyła w kraj, powodując rozległe osunięcia ziemi i powodzie na środkowych terenach kraju.
Do czwartku w południe potwierdzono 123 zgony. Katastrofę najbardziej dało się odczuć w mieście Baybay w środkowej prowincji Leyte, gdzie osuwiska pogrzebały osadę odległej społeczności. Miejscowi urzędnicy powiedzieli, że zginęło tam 86 osób. Ewakuowano stamtąd wielu mieszkańców.
- Osuwisko wykroczyło poza obszary podatne na zagrożenia - powiedział w środę Mark Timbal, członek rady odpowiedzialnej za zapewnienie ochrony i dobrobytu ludności podczas katastrof lub sytuacji kryzysowych. - Niektórzy mieszkańcy ewakuowali się tam i nie spodziewali się, że osuwisko dotrze do tego miejsca. Nie przewidzieliśmy zniszczeń spowodowanych tym osuwiskiem - dodał.
Burza opuściła Filipiny, ale przelotne deszcze nadal trwają, utrudniając działania poszukiwawcze i ratownicze. Burmistrz Baybay, Jose Carlos Cari, powiedział w środę, że obawia się, że liczba ofiar może wzrosnąć. - Wciąż szukamy wielu zaginionych osób - powiedział - Nasi ratownicy brodzą w błocie.
W sumie ucierpiało co najmniej dziewięć regionów i około 139 000 osób na wschodnim wybrzeżu Filipin.
Źródło: nytimes.com
