Piłkarze Arki Gdynia nie musieli długo czekać na szansę powtórki spektakularnego sukcesu sprzed roku. W ubiegłorocznym finale Pucharu Polski gdynianie pokonali Lecha Poznań. To była jedna z większych sensacji w polskiej piłce w ostatnich latach. Po wyeliminowaniu w półfinale Korony Kielce – 2 maja na PGE Narodowym powalczą o obronę trofeum. – Czy poznaniacy zlekceważyli Arkę rok temu? Nie wydaję mi się. My na pewno tego nie zrobimy, przecież to finał. Grać na Stadionie Narodowym to czysta przyjemność i duże wydarzenie dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji. Będzie stres – mówił po zwycięskim półfinale z Górnikiem Zabrze (2:1) Michał Pazdan, stoper Legii Warszawa.
A Legia Warszawa to stały bywalec decydującego meczu o „puchar tysiąca drużyn”. Licząc, że dwumecze z Lechem Poznań (2004 r.) i Śląskiem Wrocław (2013 r.) to jeden finał – legioniści grali w 21 finałach. Wygrali aż 18, to absolutny rekord rozgrywek. Dla arkowców będzie to trzeci finał Pucharu Polski. Poprzednie dwa wygrali.
Gdynianie czują się więc w stolicy bardzo dobrze, a to właśnie oni będą umownymi gospodarzami tegorocznego finału PP. To oznacza, że Arka będzie miała pierwszeństwo przy wyborze strojów, oraz otrzyma szatnię i ławkę rezerwowych reprezentacji Polski w meczach na Narodowym.
O roli gospodarza zadecydował ślepy los, ale mocno wierzący w ludzką opatrzność Szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński nigdy nie przegrał „domowego” meczu z Legią w swojej przygodzie na ławce trenerskiej. Medal z ubiegłoroczny triumf nad Lechem oddał na licytację, która stanowiła pomoc dla pomoc dla Hospicjum Bursztynowa Przystań w Gdyni. Czy 2 maja będzie mógł zlicytować następną zdobycz? Początek konfrontacji o godzinie 16.00.